Zgodnie z ustawą z września 2022 r. o mrożeniu cen ciepła stawki nie mogły być wyższe niż 103 zł (w przypadku, gdy energię dostarcza ciepłownia na węgiel) i 150 zł (ciepłownia na gaz) za jednostkę ciepła (GJ). Urząd Regulacji Energetyki ustalał stawki dla tych ciepłowni w oparciu o rosnące ceny węgla czy gazu. Różnicę między stawką w wydanej taryfie a poziomem mrożenia cen miały ciepłowniom rekompensować wypłaty z Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny.
W praktyce okazało się jednak, że w wielu mniejszych miastach podwyżki wyniosły 100 proc.: jeśli bowiem ceny za ciepło wynosiły 30–40 zł/GJ, a po podwyżce wzrosły nawet o 100 proc., to znaczy, że sięgnęły 60–80 zł/GJ. Wciąż poniżej przyjętego progu „mrożenia”.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska podjęło więc prace nad zmianą tych zapisów. Rząd szacował w ub.r., że system dopuści podwyżki sięgające maksymalnie 42 proc. Nowe taryfy dla ciepłowni, które pojawiły się po 30 września ub.r., były jednak zwykle dużo wyższe.
Czytaj więcej
– Dzisiejsza regulacja jest jedną z najbardziej restrykcyjnych na świecie. Chcemy ją uwolnić, chcemy ją zliberalizować dla dobra polskiej gospodarki – powiedział w sobotę premier Mateusz Morawiecki, nawiązując do ustawy wiatrakowej.
Rząd próbuje zatem ograniczyć ich wzrost. Jak się dowiedzieliśmy, nowe przepisy wprowadzą maksymalny pułap podwyżki – 40 proc. Obejmie on wszystkie taryfy ogłoszone po 30 września, czyli większość tych, które znacząco wzrosły.