Polski rząd postuluje zmianę Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS) już od kilku miesięcy. Teraz premier Mateusz Morawiecki wyszedł z tą propozycją na forum całej Unii Europejskiej podczas oficjalnej wizyty we Francji.
Propozycje premiera
W poniedziałek, przy okazji spotkania z prezydentem Francji, premier Morawiecki podał dwa sposoby na wyjście z kryzysu energetycznego wywołanego szantażem gazowym ze strony Rosji. Po pierwsze, to zamrożenie cen uprawnień do emisji CO2 na poziomie 30 euro za tonę (lub w jakimś wąskim przedziale cenowym zbliżonym do 30 euro) przez okres dwóch najbliższych lat. Po drugie, polski premier zaproponował zmianę systemu ustalania cen energii elektrycznej w UE w ramach schematu o nazwie merit order. – Tak, żeby to nie wyłącznie cena krańcowa wyznaczała ceny dla całego rynku, bo w takiej sytuacji obywatele cierpią przez wysokie ceny – podkreślał Morawiecki.
Tak zwany podatek klimatyczny rzeczywiście jest obecnie bardzo wysoki. Jeszcze w 2017 r. za pozwolenie na emisję jednej tony CO2 trzeba była płacić 5 euro, w 2019 – ok. 25 euro, od początku 2021 to niemal nieustający rajd w górę do obecnie ok. 89 euro (zdarzały się też okresy 100 euro za tonę).
Czytaj więcej
Zwolnienia podatkowe, system wsparcia OZE, koleje – to cele, na które trafiły środki ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Środków realnie wpływających na transformację energetyczną jest jak na lekarstwo. W ramach tej puli pieniędzy, które trafiły do budżetu rozliczono także działalność polskiego atomu oraz spółki odpowiedzialnej za realizację polskiego samochodu elektrycznego. Eksperci mówią jednak, że jest to kreatywna księgowość.