Ukraina, cierpiąca na brak mocy energetycznych, z niskimi rezerwami gazu i rosnącymi cenami węgla, postawiła sobie za cel ożywienie energetyki jądrowej. W minionym tygodniu Energoatom - państwowy operator wszystkich ukraińskich elektrowni jądrowych, które dostarczają ponad połowę prądu w kraju, ogłosił plany zwiększenia mocy zainstalowanej wszystkich elektrowni jądrowych z 13,8 do 24 gigawatów do 2040 roku.
Rosjanie wychodzą, Amerykanie wchodzą
W tym celu w ciągu najbliższych dwóch dekad w istniejących elektrowniach jądrowych, a także w dwóch nowych powstanie czternaście reaktorów jądrowych. Oprócz istniejących elektrowni - Chmielnickiej, Równe, Południowo-Ukraińskiej i Zaporoskiej (największa w Europie, moc 6 GW) rozpocznie się budowa nowych elektrowni jądrowych. Jedna z nich ma być zlokalizowana w obwodzie czerkaskim pod Czygirinem, a druga na Ukrainie Zachodniej. Dokładna lokalizacja co nie zostało jeszcze ustalona.
Energoatom podpisał już umowę z amerykańską firmą Westinghouse na budowę dwóch bloków AP 1000 w EJ Chmielnicki. W tej chwili na Ukrainie pracują wyłącznie reaktory konstrukcji sowieckiej WWER-1000 i WWER-440.
Dyrektor generalny Westinghouse Patrick Fragman zaznaczył, że jego firma dostarcza obecnie około połowy paliwa do ukraińskich elektrowni jądrowych i jest gotowa do rozpoczęcia budowy nowych reaktorów w naszym kraju.