W Polsce nie zabraknie węgla, co jest zasługą przede wszystkim ciepłej zimy, ale i dużego importu. Cena surowca jest jednak astronomiczna: jak wylicza w rozmowie z „Rzeczpospolitą” były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo Jerzy Markowski, węgiel kupowano po 300 dol. za tonę, a teraz jest on w cenie 170 dol. – Wpadliśmy w panikę węglową. Kupiliśmy 14,5 mln ton, wydając na to 20 mld zł. Tego nie uda się sprzedać i podmiot (PGE – red.), który podjął się tego, wziął na siebie ryzyko niezbywalności tego węgla – mówi Markowski. Polska Grupa Energetyczna ma otrzymać od Skarbu Państwa wyrównanie za poniesione koszty wynikające z realizacji ubiegłorocznej decyzji premiera Morawieckiego o zakupie węgla na potrzeby odbiorców indywidualnych. Takiej umowy nadal nie ma. Jakub Szkopek, analityk Erste Securities uważa jednak, że mimo wszystko znajdą się chętni na ten węgiel. – Spółki energetyczne nie mają wyboru, muszą kupić po takiej cenie węgiel, ale przełożą sobie to w wyższej taryfie za sprzedaż energii, a za rekompensaty z tytułu mrożenia cen energii i ciepła i tak zapłacimy my wszyscy – mówi analityk.