Polska Grupa Górnicza (PGG) odpiera zarzuty sprzedawców węgla, jakoby chciała zmonopolizować sprzedaż i dystrybucje „czarnego złota”. Tymczasem umowy z dotychczasowym autoryzowanym sprzedawcami węgla na opał zostały wypowiedziane z końcem lipca, a w sierpniu PGG poinformowała o podwyżkach cen węgla. Spółka wprowadza także limity sprzedaży. Dlatego właściciele składów węgla zarzucają Polskiej Grupie Górniczej monopolizację rynku.
Gigant odpiera zarzuty
PGG w wystosowanym stanowisku dementuje twierdzenia, że przyczyną problemów składów węgla jest monopolizowanie rynku przez krajowego producenta. PGG tłumaczy, że swoją produkcją węgla opałowego pokrywa jedynie część zapotrzebowania rynkowego. Pozostała wielkość jest uzupełniana przez innych producentów, jak Tauron Wydobycie czy Bogdanka, a także przez import. – W ramach działającej do końca lipca sieci pośredników umowy z PGG posiadało 175 podmiotów (na 8165 firm zarejestrowanych w systemie jako sprzedawcy węgla) dysponujących ok. 410 składami. Nigdy PGG nie było w stanie zmonopolizować rynku – wskazuje spółka. I dodaje, że nie jest zasadne mówienie o PGG jako o monopoliście.
Czytaj więcej
Nie ma węgla. I zaraz nie będzie także składów węgla. Klientom pozostaną zakupy w internecie lub bezpośrednio przy kopalniach.
Działania podjęte przez PGG w sierpniu mogą jednak budzić pytania. Krótko po wypowiedzeniu z końcem lipca umów autoryzowanym pośrednikom sprzedaży węgla, 16 sierpnia PGG podwyższyła cenę surowca. Średnia cena węgla opałowego w PGG wynosi około 1,2 tys. zł za tonę w porównaniu z około 1 tys. zł wcześniej. 22 sierpnia zaś PGG wprowadziła limity sprzedażowe. Jako uzasadnienie podano chęć umożliwienia kupna węgla większej liczbie klientów. – Spółka wprowadziła od 22 sierpnia w odbiorze gotówkowym na kopalniach limit 3 ton dla jednego klienta. Dotychczas było to 5 ton – informowała PGG.