Węgla nie ma, sprzedawcy wypadli z biznesu. PGG zmonopolizuje branżę?

Węglowi pośrednicy zamykają swoje składy. Nie mają towaru ani perspektyw. Obawiają się, że nowa lista dystrybutorów surowca od polskich kopalń wykluczy ich z tego biznesu.

Publikacja: 23.08.2022 03:00

Węgla nie ma, sprzedawcy wypadli z biznesu. PGG zmonopolizuje branżę?

Foto: Adobe Stock

Branża zatrudniająca może nawet 40 tys. osób powoli przechodzi do historii. Mowa o składach węgla: w Polsce działa zapewne ok. 4 tys. takich spółek. Firmy te nie mają dziś węgla, więc nie mają co sprzedawać. Szczęśliwcom, którzy byli autoryzowanymi sprzedawcami węgla, Polska Grupa Górnicza wypowiedziała umowy z końcem lipca.

– Oni chcą stworzyć własną, prywatną sieć pośredników na każde województwo i w ten sposób kontrolować ceny. Nas, prywatne firmy, czeka koniec – mówi rozżalony sprzedawca węgla z łódzkiego.

Polska Grupa Górnicza (PGG) odpiera zarzuty i tworzy właśnie nową siatkę pośredników. Może się do niej zgłosić każdy – pod warunkiem jednak, że spełni szereg warunków. – Nie ma szans. Warunki są tak sformułowane, że mało kto będzie miał tak duże zabezpieczenie finansowe, o jakim tam mowa – mówi nam jeden ze sprzedawców na Podkarpaciu.

Drogi węgiel, którego nie ma

Zdaniem Łukasza Horbacza, prezesa Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla, rząd swoimi decyzjami –jak wprowadzenie embarga na węgiel rosyjski bez uprzedniego zabezpieczenia dostaw, logistyki portowej i kolejowej – sparaliżował rynek. Teraz podobnie ma się sytuacja z dystrybucją węgla.

Czytaj więcej

PGG podnosi ceny węgla. Dwucyfrowa podwyżka na węglu opałowym

Ta także została zablokowana, gdy z dniem 31 lipca PGG odmówiła zaopatrywania autoryzowanych sprzedawców. Umowy i tak już od wybuchu wojny w Ukrainie nie były realizowane. – Składy podpisywały umowy na nowy rok w grudniu, ale już w styczniu 40–50 proc. węgla nie docierało mimo ich zapisów. Sprzedawcy mają dwie opcje: albo zamykać biznesy, albo podnosić ceny do poziomu rynkowego, posiłkując się węglem z importu – mówi Horbacz.

Według niego wysokie ceny węgla to wynik niedostatecznej podaży surowca na rynku. Od zmiany kanałów dystrybucji – zastąpienia węgla rosyjskiego kolumbijskim czy z Afryki – surowca w Polsce nie przybędzie, a według ostatnich szacunków Izby będzie brakować w tym roku ok. 4–6 mln ton, z czego do 2,5 mln dla odbiorców indywidualnych.

– Węgle opałowe dostępne w portach kosztują w granicach 2700 zł za tonę brutto w hurcie. A więc ponad dwa razy tyle, ile od polskiego producenta, który nie jest w stanie w pełni nasycić rynku swoim tańszym węglem. Na składach cena węgla importowanego jest wyższa o koszty transportu, przerobu i marże – liczy.

W składach węgla w kilku województwach, z którymi rozmawialiśmy, ceny wahały się od 1800 do 3300 zł za tonę węgla typu orzech i kostka. – Węgiel był u nas ostatnio w kwietniu. Nie mamy informacji od kopalń PGG i Taurona, aby dostawy były wznawiane – mówi nam właściciel składu z Opolszczyzny.

Czytaj więcej

Nadzieje na tańszy węgiel właśnie się rozwiały

Monopolizacja sprzedaży?

Do końca lipca firmy z tego rynku dzieliły się na te, które były autoryzowanymi sprzedawcami węgla, i te, które nimi nie były. Te autoryzowane dostawały węgiel w pierwszej kolejności, jeśli takowy był. Jednak pod koniec lipca także i tym firmom umowy wypowiedziano.

– Nie mieliśmy dostaw węgla od półtora miesiąca. Oficjalnie nam zapowiedziano, że polskiego węgla na składach nie będzie. Ma być dostępny tylko na stronach PGG. Dilerzy nie otrzymują węgla, więc i my nie otrzymujemy. Próbowaliśmy zostać autoryzowanym przez PGG sprzedawcą węgla. Jednak warunki są zaporowe. Nie mamy takiego dużego zabezpieczania finansowego, a składy w większości dzierżawią place – mówi nam jeden ze sprzedawców z Łańcuta. Właściciele więc już zamykają biznesy lub zaraz to zrobią. Sprzedawcy obawiają się, że nowa lista pośredników wyeliminuje z rynku dotychczasowych graczy.

PGG odpiera te zarzuty i podkreśla, że buduje nową sieć Kwalifikowanych Dostawców Węgla. Do współpracy zgłosiło się kilkaset średnich i małych – często rodzinnych – firm, którym postawiono kilka podstawowych warunków: muszą dysponować ubezpieczonym i monitorowanym przez kamery składem, najlepiej z dostępem do bocznicy kolejowej. – Muszą posiadać legalizowane wagi oraz ciężarówki, które na skrzyni ładunkowej potrafią odebrać z kopalni co najmniej 25 t węgla –wskazuje PGG.

Na razie jednak układanie takiej listy się wydłuża. Być może będzie gotowa we wrześniu.

Branża zatrudniająca może nawet 40 tys. osób powoli przechodzi do historii. Mowa o składach węgla: w Polsce działa zapewne ok. 4 tys. takich spółek. Firmy te nie mają dziś węgla, więc nie mają co sprzedawać. Szczęśliwcom, którzy byli autoryzowanymi sprzedawcami węgla, Polska Grupa Górnicza wypowiedziała umowy z końcem lipca.

– Oni chcą stworzyć własną, prywatną sieć pośredników na każde województwo i w ten sposób kontrolować ceny. Nas, prywatne firmy, czeka koniec – mówi rozżalony sprzedawca węgla z łódzkiego.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Węgiel
Węglowe skrzydło PGE szykuje się do rozwodu
Węgiel
Jest pisemnie uzasadnienie wyroku ws. Turowa. Sąd wytknął braki formalne
Węgiel
Rząd podkręci normy jakości węgla spalanego w domach. Będzie okres przejściowy
Węgiel
Prace nad wydzieleniem węgla startują od nowa
Węgiel
W Bogdance powrót po latach. Jest nowy prezes