Drugi uchwalony akt prawny to najważniejszy dziś dokument w niemieckiej energetyce – Ustawa o zaprzestaniu wykorzystywania węgla (Kohleausstieggesetz). Ustawa ta przewiduje całkowitą rezygnację z energii węglowej do 2038 r. Do 2022 r. produkcja energii z węgla powinna zmniejszyć się o 15 gigawatów, do 2030 r. – o kolejne 16 gigawatów.
Według Federalnej Agencji Sieci na 1 kwietnia 2020 r. krajowa produkcja prądu z węgla wynosiła 42 gigawaty. Według Federalnego Urzędu Statystycznego udział węgla w pierwszym kwartale w całkowitej produkcji energii stanowił 22,3 procent. Po raz pierwszy niemieckim liderem w produkcji energii stały się elektrownie wiatrowe z udziałem w rynku 26,8 proc.
Za nowymi przepisami zagłosowało 314 deputowanych, 37 było przeciw i trzech wstrzymało się od głosu. Co interesujące, przeciwne ustawie są organizacje… ekologiczne, które uważają termin 2038 r. za zbyt odległy. Ekolodzy opowiadają się albo za 2025 r, albo za 2030 r. Niemcy są krajem, który zużywa najwięcej węgla w Unii (wyprzedzają Polskę). Według najnowszego raportu energetycznego BP – w 2019 r było to 2,3 EJ (eksadżuli), a w Polsce było to 1,9 EJ. Produkcja prądu z węgla w Niemczech w ujęciu rocznym była mniejsza o 20,3 proc. ( w Polsce o 8,4 proc.). W ciągu dekady redukcja zużycia węgla wyniosła jednak w Niemczech zaledwie 1,4 proc. (w Polsce 1 proc.).