W najbliższą niedzielę organizacje ekologiczne, przy wsparciu samorządowców i polityków z trzech krajów, na styku granic Polski, Czech i Niemiec w gminie Bogatynia będą protestować przeciwko działalności kompleksu węglowego Turów. Polska Grupa Energetyczna buduje tam kolejny blok opalany węglem brunatnym i stara się o wydłużenie koncesji na wydobycie tego surowca o kolejnych 25 lat.
Solidarnie za lub przeciw
Organizatorami niedzielnej manifestacji są Fundacja Rozwój Tak – Odkrywki Nie oraz niemiecka i czeska organizacja Greenpeace. Podczas protestu opublikowany zostanie apel w sprawie Turowa do Komisji Europejskiej i polskiego rządu, pod którym podpisało się sześciu eurodeputowanych, 28 organizacji pozarządowych z całej Europy, siedmiu parlamentarzystów polskich i trzech niemieckich. Aktywiści przekonują, że wydobycie i spalanie węgla brunatnego w okolicy kompleksu Turów wywiera długotrwały szkodliwy wpływ na tereny Czech, Niemiec i Polski. Alarmują, że obszar pogranicza z powodu wysokiego poziomu zanieczyszczenia środowiska nazywany jest w Czechach Czarnym Trójkątem, a największe szkody ponoszą zasoby wodne, które są także najbardziej zagrożonym elementem środowiska w związku ze zmianami klimatu.
Polska wśród krajów emitujących do atmosfery najwięcej CO2 w Europie
To już kolejna akcja mająca skłonić PGE do zaprzestania spalania węgla brunatnego. Energetyczny koncern ma jednak własne argumenty za tym, by kompleks działał jak najdłużej. W czerwcu lokalna społeczność zebrała w sumie 30 tys. podpisów pod petycją w obronie kopalni i elektrowni Turów. Wśród zwolenników kompleksu znaleźli się także polscy europarlamentarzyści. Jak tłumaczy zarząd PGE, żądania zmierzające do wygaszenia działalności kompleksu w Turowie w ciągu dziesięciu lat są bezpodstawne. Tym bardziej że w bliskim sąsiedztwie w Czechach i Niemczech funkcjonują znacznie większe kopalnie węgla brunatnego. Zarząd przekonuje, że aktywa PGE wypełniają wszystkie normy emisyjne, a szybkie odejście od węgla nie jest możliwe ze względów technicznych, ekonomicznych, a przede wszystkim społecznych. W kompleksie Turów zatrudnionych jest około 5 tys. mieszkańców regionu, a w firmach kooperujących kolejne 10 tys. osób.
Spory poślizg
Protesty społeczne to niejedyne problemy PGE na tym obszarze. Wygląda na to, że budowany tam blok węglowy za około 4 mld zł, który miał zostać oddany do użytku z końcem października 2020 r., złapie spory poślizg. Pod koniec lipca wykonawcy inwestycji, czyli konsorcjum z udziałem Mitsubishi Hitachi Power System, Tecnicas Reunidas i Budimeksu, zaproponowali przesunięcie terminu przekazania bloku do eksploatacji na 30 kwietnia 2021 r. PGE analizuje wniosek pod kątem m.in. realności przyjętych założeń, przyczyn opóźnień, a także możliwości zastosowania ewentualnych kar za opóźnienia wobec wykonawców.