W tym roku nawet 50 tys. końcowych odbiorców gazu w Polsce może zmienić dostawcę – szacują przedstawiciele Hermes Energy Group, spółki handlującej błękitnym paliwem. Dla porównania w 2015 r. sprzedawcę zmieniło ponad 20 tys. gospodarstw domowych i firm. Z kolei licząc od 2011 r., gdy w ogóle pojawiła się możliwość zmiany dostawcy, do dziś łączna liczba zmian dostawy wyniosła ponad 30 tys.

Nowego sprzedawcę przede wszystkim pozyskują gospodarstwa domowe. Mimo że ich liczba w ujęciu wolumenowym jest dość duża, to w stosunku do wszystkich gospodarstw domowych nabywających gaz jest bardzo mała. Dokładnie na odwrót jest w segmencie dużego i średniego przemysłu.

– Szacujemy, że obecnie 20 proc. wolumenu gazu ziemnego w Polsce jest sprzedawane przez niezależnych sprzedawców lub bezpośrednio kupowane przez dużych konsumentów, takich jak Grupa Azoty oraz PKN Orlen – mówi Piotr Kasprzak, członek zarządu ds. operacyjnych Hermes Energy Group. Zauważa, że w Polsce jest ponad 6,5 mln odbiorców gazu, więc liczba dotychczas dokonanych zmian sprzedawców wydaje się niewielka. Jeżeli jednak weźmie się pod uwagę ile gazu kupują te podmioty, to można powiedzieć, że mamy w Polsce do czynienia z tworzeniem się w pełni konkurencyjnego rynku, na którym o wyborze sprzedawcy decyduje cena i jakość oferowanych usług.

Hermes Energy Group szacuje, że w ujęciu wolumenowym na zmianę sprzedawcy zdecydowali się do dziś odbiorcy zużywający około 2,8 mld m sześc. błękitnego paliwa rocznie. W samym 2015 r. na zmianę sprzedawcy dokonali odbiorcy konsumujący ponad 1,2 mld m sześc. gazu. W tym roku na zmianę sprzedawcy mogą zdecydować się kolejni odbiorcy zużywający łącznie ok. 1,2 mld m sześc. surowca, co spowoduje spadek udziału PGNiG w ryku do około 73 proc.

W kolejnych latach proces ten nadal będzie postępował. – Wynika to nie tylko z obserwacji naszego rynku, ale również procesów liberalizacyjnych na innych rynkach, na których podmioty posiadające monopolistyczną pozycję straciły 40-50 proc. udziału w rynku. Dlatego w kolejnych latach możemy spodziewać się intensywnej walki o klienta, w najbliższym czasie o małe i średnie przedsiębiorstwa, a w dalszej perspektywie o gospodarstwa domowe – twierdzi Kasprzak.