W poniedziałek październikowe kontrakty terminowe na gaz na giełdzie ICE w Londynie podskoczyły o 8 proc. i osiągnęły 588 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Gaz w kontraktach powiązanych z notowaniami największego hubu gazowego Unii – holenderskiego TTF kosztował 584,5 dol. za tysiąc metrów sześciennych. Oznacza to, że w ciągu jednego dnia surowiec podrożał o 6,7 proc.; od początku sierpnia o 12 proc. i 195 procent od początku roku.
Wpływ na zachowanie gazowego rynku miały wyniki poniedziałkowej aukcji na dodatkową moc przesyłową przez Ukrainę. Kijów wystawił na aukcję 15 milionów metrów sześciennych dziennie, ale Gazprom kupił tylko 0,65 miliona metrów sześciennych w kierunku węgierskim. Natomiast całkowicie zrezygnował z pompowania w korytarzu Użgorod-Wielkie Kapuszany czyli w kierunku Słowacji, pisze portal finanz.ru.
Pipeline/Bloomberg
W efekcie całkowity tranzyt przez terytorium Ukrainy zostanie zmniejszony o 12 procent, co utrudni życie europejskim odbiorcom Gazpromu, którzy już teraz borykają się z dwukrotnym spadkiem dostaw gazociągiem Jamał-Europa przez Polskę.
Tutaj z tradycyjnych 84 mln metrów sześciennych dziennie Gazprom, w końcu lipca zredukował przepompowywanie do 50-60 mln metrów sześciennych. Następnie „obniżył” je o połowę, gdy doszło do wybuchu i pożaru w zakładach przerobu gazowego kondensatu w Nowym Urengoju .
W efekcie, już w połowie puste magazyny gazu w Unii, zamiast tradycyjnej letniej akumulacji, przeszły na wydawanie surowca. Sytuację w UE pogarsza niedobór skroplonego gazu, który trafia do Azji, gdzie ceny w lipcu były wyższe o 70 dolarów za 1000 metrów sześciennych.
Na rekordowej cenie i sprzedaży poniżej popytu, Gazprom zarabia krocie. Według Federalnej Służby Celnej w pierwszej połowie roku wpływy z eksportu gazu (Gazprom jako jedyny w Rosji może surowiec eksportować) wyniosły 20 mld dol. To o 80 proc. więcej w ujęciu rocznym. Drugie półrocze będzie dużo lepsze.