Reklama

Prezydencka propozycja obniżki cen prądu krytykowana i chwalona

Nie milkną echa propozycji prezydenta Karola Nawrockiego dotyczącej obniżenia cen energii w Polsce. Z naszych informacji wynika, że pomysły nie zyskają uznania w oczach rządu, chociaż jest zgoda co do niektórych przyczyn wysokich cen energii. Chodzi np. o dystrybucję.

Publikacja: 13.11.2025 04:59

Efektem propozycji Karola Nawrockiego miałoby być obniżenie rachunków za prąd o jedną trzecią. Ekspe

Efektem propozycji Karola Nawrockiego miałoby być obniżenie rachunków za prąd o jedną trzecią. Eksperci są sceptyczni

Foto: AFP

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są potencjalne koszty budżetowe związane z wdrożeniem prezydenckiej propozycji obniżenia cen energii o 30%?
  • Jakie stanowiska zajmują kluczowi gracze w sektorze energetycznym wobec proponowanych zmian?
  • Jakie są zalety i wady związane z wykorzystaniem przychodów z EU ETS do obniżenia rachunków za energię elektryczną?
  • Jak prezydencka inicjatywa może wpływać na transformację energetyczną i walkę o czystość powietrza w Polsce?

Propozycja obniżenia cen energii o ponad 30 proc. została przygotowana przez doradców Karola Nawrockiego, a więc prezydencką minister Wandę Buk (była wiceprezes PGE) oraz Marcina Izdebskiego (byłego dyrektora departamentu spółek energetycznych w MAP). Ryzyka związane z ETS są tożsame z tymi, które ci sami autorzy opisywali w niedawnym raporcie o kosztach ETS2 dla gospodarstw domowych i firm.

Koszty budżetowe rozwiązania proponowanego przez prezydenta i jego doradców mają wynieść ok. 14 mld zł. Przeciętny rachunek gospodarstwa domowego wynosi teraz ok. 2600 zł rocznie, przy średnim zużyciu 2 MWh. Po zmianach, wedle wyliczeń autorów propozycji, kwota ta spadnie o ok. 800 zł. Zmiany mają dotyczyć obniżenia opłat dystrybucyjnych, finansowania niektórych opłat (jak OZE i mocowa) widocznych na rachunku z przychodów ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2, zmniejszenia kosztów systemu zielonych certyfikatów oraz obniżenia podatku VAT z 23 do 5 proc.

Obecni sternicy energetyki krytyczni, ale nie wszędzie

Jak mówi nam Miłosz Motyka, minister energii, prezydencka propozycja oznacza dalsze dotowanie z budżetu. – Jest to propozycja, która polega m.in. na przesunięciu części kosztów odbiorców z rachunku na budżet. Co do kwestii opłat sieciowych to także się temu przyglądamy, np. w zakresie opłaty jakościowej. Kwestia poziomu umorzenia zielonych certyfikatów jest zaś powtórzeniem mojego stanowiska – mówi Motyka. Minister był negatywnie nastawiony do podwyższenia tzw. obowiązku OZE. 

Prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych, Grzegorz Onichimowski uważa, że część z propozycje w praktyce oznacza ograniczenie wydatków na transformację, które długofalowo mają przynieść niższe ceny energii. – Propozycje te nie przyczynią się do obniżenia kosztów produkcji energii w naszym kraju. To będzie nadal dotowanie głównie gospodarstw domowych tylko pieniędzmi z ETS, a więc nadal z budżetu. Do obniżenia rachunku dojdzie zaś w dużej mierze przez obniżenie samego podatku VAT. W ten sposób spowolnimy transformację, a za kilka lat problem wysokich kosztów produkcji energii wróci ze zdwojoną siłą – mówi nam prezes PSE.

Reklama
Reklama

Jest też jednak część propozycji, o których prezes PSE uważa, że warto się nad nimi pochylić. – Co do zasady, w kwestii ograniczenia środków na dystrybucję i inwestycje w sieci trzeba zachować maksymalną ostrożność i wyważyć interes każdej ze stron. Z ograniczeniem stopy zwrotu na inwestycjach poprzez obniżenie WACC do 7 proc. trzeba być maksymalnie ostrożnym, aby nie zachwiać notowaniami spółek energetycznych i nie pozbawić ich środków na modernizację sieci dystrybucyjnych. Propozycja dotyczy obniżenia stawek taryfowych, a jednocześnie powszechnie słychać o krytyce kolejek do przyłączy do sieci, a także o nowych zadaniach z zakresu bezpieczeństwa, chociażby konieczności wyposażenia sieci w systemy antydronowe. Pojawią się także propozycje powierzenia nowych zadań OSD w obszarze bilansowania, itd. To wszystko kosztuje. Musimy więc zdecydować się czego chcemy – mówi.

Dodaje, że w kontekście obniżenia wydatków na przyłączenia pomocna będzie przygotowywana tzw. ustawa sieciowa, która pozwoli zweryfikować część inwestycji, w efekcie koszty inwestycji mogą się okazać mniejsze i mniejsze mogą okazać się finalnie wydatki z opłat dystrybucyjnych. – Uważamy, że prawdziwe obniżenie cen może brać się wyłącznie z obniżki kosztów systemu, np. poprzez rozwój energetyki wiatrowej na lądzie, która nie obciąża opłaty OZE, w odróżnieniu od farm na morzu – uważa Onichimowski.

Co do obniżki VAT, jego zdaniem warto przemyśleć punktowe obniżenie podatku np. dla inwestujących w pojazdy elektryczne czy pompy ciepła. Środki z ETS powinny być inwestowane, nie przejadane. Taki jest cel tego systemu i od 2026 r. KE będzie ściśle kontrolować te przepływy.

Cios w spółki

Zdaniem Macieja Burnego z firmy doradczej Enerxperience, który był m.in. sekretarzem i członkiem rady zarządzającej Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej w latach 2012-2018, warto zauważyć po pierwsze zmianę stanowiska prezydenta, który jeszcze kilka miesięcy temu chciał wypowiedzieć Zielony Ład, w tym dyrektywę EU ETS. Teraz proponuje wykorzystanie przychodów z EU ETS do obniżenia rachunków za prąd. Trzeba jednak pamiętać, że blisko połowa proponowanych oszczędności, a więc 350 zł w skali roku, to efekt prostego obniżenia podatku VAT. Tu przeciwny może być minister finansów, któremu uszczupliłyby się przychody przy już mocno napiętym budżecie.

– W przypadku obniżenia WACC trzeba pamiętać, że uderzamy w ten sposób głównie w spółki z udziałem Skarbu Państwa, których EBITDA opiera się obecnie na dystrybucji. Dobre warunki w segmencie dystrybucji rekompensują spółkom straty wynikające z produkcji energii elektrycznej w starszych elektrowniach węglowych, które muszą utrzymać w eksploatacji ze względów bezpieczeństwa dostaw. Przychodami przesyłowymi mogą także finansować inwestycje w dekarbonizację – mówi. Segment wytwarzania notuje gorsze wyniki z powodu spadku cen energii przy wysokich kosztach produkcji.

Nasz rozmówca wskazuje także, że co do WACC to należy do decyzji URE, który jest niezależny od rządu. – Jeśli prezes URE uzna, że inwestycje podejmowane przez spółki to koszty uzasadnione, powinien je ująć w taryfie – mówi. Jego zdaniem warto przemyśleć wykorzystanie części środków z EU ETS na zwiększenie rekompensat dla przemysłu i gospodarstw domowych, ale zostawić ich część na inwestycje ograniczające emisję.

Reklama
Reklama

– Najbardziej wątpliwe z punktu widzenia prawa UE jest pokrycie ze środków z EU ETS opłat mocowych i kogeneracyjnych. To forma subsydiów dla instalacji głównie na węgiel i gaz, a to jest zabronione w dyrektywie np. w funduszu modernizacyjnym finansowanym z EU ETS – dodaje.

Impuls dla elektryfikacji

Z kolei zdaniem Andrzeja Guły, lidera Polskiego Alarmu Smogowego, prezydencka inicjatywa może dać trwały impuls do wyboru czystych źródeł ciepła. Jak dodaje, wysokie ceny energii są też jedną z największych barier dla transformacji energetycznej w budownictwie i dla walki o czyste powietrze.

– Hamują bowiem zmianę ogrzewania w gospodarstwach domowych z przestarzałych i nieefektywnych kotłów na węgiel, tak zwanych kopciuchów, na pompy ciepła. Projekt wymaga dalszych prac i dyskusji na temat tego, jakie priorytety powinny być finansowane z przychodów z ETS. Ta dyskusja do tej pory się nie odbyła. Z pewnością bez tańszego prądu nie da się skutecznie promować transformacji energetycznej zakładającej większy udział energii elektrycznej w ogrzewaniu budynków i transporcie. Nie uda się też skutecznie rozwiązać problemu smogu – uważa. 

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są potencjalne koszty budżetowe związane z wdrożeniem prezydenckiej propozycji obniżenia cen energii o 30%?
  • Jakie stanowiska zajmują kluczowi gracze w sektorze energetycznym wobec proponowanych zmian?
  • Jakie są zalety i wady związane z wykorzystaniem przychodów z EU ETS do obniżenia rachunków za energię elektryczną?
  • Jak prezydencka inicjatywa może wpływać na transformację energetyczną i walkę o czystość powietrza w Polsce?
Pozostało jeszcze 94% artykułu

Propozycja obniżenia cen energii o ponad 30 proc. została przygotowana przez doradców Karola Nawrockiego, a więc prezydencką minister Wandę Buk (była wiceprezes PGE) oraz Marcina Izdebskiego (byłego dyrektora departamentu spółek energetycznych w MAP). Ryzyka związane z ETS są tożsame z tymi, które ci sami autorzy opisywali w niedawnym raporcie o kosztach ETS2 dla gospodarstw domowych i firm.

Koszty budżetowe rozwiązania proponowanego przez prezydenta i jego doradców mają wynieść ok. 14 mld zł. Przeciętny rachunek gospodarstwa domowego wynosi teraz ok. 2600 zł rocznie, przy średnim zużyciu 2 MWh. Po zmianach, wedle wyliczeń autorów propozycji, kwota ta spadnie o ok. 800 zł. Zmiany mają dotyczyć obniżenia opłat dystrybucyjnych, finansowania niektórych opłat (jak OZE i mocowa) widocznych na rachunku z przychodów ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2, zmniejszenia kosztów systemu zielonych certyfikatów oraz obniżenia podatku VAT z 23 do 5 proc.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Ceny Energii
Resort chce ulżyć firmom i reaguje na apel samorządów ws. bonu ciepłowniczego
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Ceny Energii
„Tani prąd -33%”: Prezydent zapowiada obniżkę rachunków za energię
Ceny Energii
Ceny prądu w Polsce w środku stawki UE. Niepokoi jedna liczba
Ceny Energii
Rząd chce uproszczenia rachunków za prąd
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Ceny Energii
Taryfy na prąd spadną do końca roku. Gospodarstwa domowe mają ceny prądu zamrożone
Materiał Promocyjny
Wiedza, która trafia w punkt. Prosto do Ciebie. Zamów już dziś!
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama