Kiedy skończyła się konferencja energetyczna w Algierze i wszyscy byli przekonani, że kartel pozostawi limity bez zmiany, Boutarfa zamknął w Sheraton Club des Pins Resort sali ministrów OPEC i zmusił ich do negocjacji.
Sam przeprowadził się z domu w stolicy do pokoju hotelowego, kursował jako „szerpa” między apartamentami kolegów. Było mu o tyle łatwiej, że Arabię Saudyjską reprezentuje Chalid al-Fatih, a nie Ali al-Naimi, który był zdania, że amerykańskich producentów ropy łupkowej można wyeliminować z rynku jedynie przez długotrwałe utrzymanie niskich cen. Al-Fatih nie był także tak zdeterminowany jak jego poprzednik na tym stanowisku, żeby podporządkować sobie Irańczyków, którzy dążą do odzyskania udziału w rynku ropy do poziomu sprzeda sankcji, kiedy to wydobywali ponad 4 mln baryłek dziennie. Opinia w OPEC była taka, że Iran powinien wydobywać nie więcej, niż 3,6 mln baryłek, a rząd w Teheranie nie chciał słyszeć o tym, że mogłoby to być mniej, niż 4,2 mln, czyli więcej, niż jest to obecnie.
Cały OPEC uznał również, że kraje, które mają czasowe kłopoty z wydobyciem jak jest to teraz w Nigerii i Libii, wydobywały tyle, na ile warunki im pozwalają.
Jak można się było spodziewać, po ogłoszeniu decyzji w nocy ze środy na czwartek ropa natychmiast podrożała, ale jej ceny nie przeskoczyły psychologicznej bariery 50 dol.
Teraz mówi się, że tak naprawdę pomysł, żeby pod koniec roku zamrozić wydobycie na dość wysokim poziomie datuje się jeszcze z maja, kiedy to Al-Naimi został wysłany na emeryturę. Początkowo Al-Fatih prowadził oficjalnie politykę taką samą, jak jego poprzednik, ale łatwiej poddawał się naciskom innych, w tym także i rządu w Rijadzie, który dramatycznie potrzebuje pieniędzy. I, że cena powyżej 50 dol. za baryłkę w sytuacji, kiedy ten kraj wydobywałby np 10,5, a nie 10,7 mln baryłek ropy dziennie byłaby bardzo pożądana. Dzisiaj jest oczywiste, że przy informacjach, że Rosjanie pompują po11,1 mln baryłek ropy dziennie, że Meksyk także idzie na zwiększenie produkcji i eksportu, a Norwegowie zamierzają wydobywać ile się da, pozostawienie limitów nietkniętych, oznaczałoby spadek cen przynajmniej do ok 40 dol. za baryłkę.