Wkrótce mogą wejść w życie przepisy zwiększające wysokość opłaty paliwowej. Zdaniem ekspertów dotknie to nie tylko właścicieli samochodów, ale wszystkich Polaków. W ocenie organizacji pracodawców droższe paliwo oznacza wzrost cen towarów i usług, wyższą inflację i słabszy wzrost PKB. Podwyżka podatku najbardziej uderzy w branżę transportową, która już boryka się z wieloma problemami.
Na rynku pojawiły się jednak sugestie, że część podwyżek podatków mogą na siebie wziąć krajowi producenci paliw, zwłaszcza że są kontrolowani przez Skarb Państwa.
Rafał Zywert, analityk BM Reflex, uważa, że w krótkim okresie taka sytuacja wchodzi w grę. – PKN Orlen i Grupa Lotos mogą to zrobić poprzez obniżkę marży hurtowej lub detalicznej. O ile jednak ta pierwsza jest stosunkowo wysoka, o tyle druga znajduje się na dość niskim poziomie – mówi.
W tej sytuacji bardziej prawdopodobna jest redukcja marży hurtowej. Tę pobierają niemal wyłącznie polskie rafinerie. Obecnie PKN Orlen i Grupa Lotos zaspokajają ok. 99 proc. krajowego zapotrzebowania na benzyny i ok. 95 proc. na olej napędowy.
– Finalny nabywca paliw podwyżki podatku może początkowo w ogóle nie zauważyć lub zauważy ją z pewnym opóźnieniem. Na pewno będzie to proces stopniowy, nie tylko ze względu na ewentualne obniżki marż, ale i czas niezbędny do wprowadzenia na rynek nowych paliw objętych dodatkowymi opłatami, ewentualny spadek kursu ropy czy umocnienie się złotówki – twierdzi Zywert.