– Biorąc pod uwagę wzrost dochodów do budżetu liczymy jedynie na własne wpływy ze sprzedaży ropy. Eksportujemy 500 tys. baryłek na dobę pomimo, że cena ostatnio spadła – przyznał Hoszawi Babakr członek władz kurdyjskiej prowincja w rosyjskie telewizji Russia Today.
Kurdystan jest najzasobniejszą w ropę i gaz prowincją Iraku. Na terenie tej prowincji zalega 45 mld baryłek jeszcze nie wydobytej ropy. Przez kilkanaście lat, na podstawie zawartego porozumienia, prowincja przekazywała ok. 250 tys. baryłek dziennie do Bagdadu, w zamian za 17 proc. dochodów irackiego budżetu.
Jednak w styczniu 2013 r Kurdystan rozpoczął samodzielny eksport ropy na światowe rynki. Władze posiadającej dużą autonomię prowincji tłumaczyły to faktem niewywiązywania się władz w Bagdadzie z porozumienia.
Paliwo płynęło z terytorium Kurdystanu poprzez Turcję. Prowincja ma umowy z 40 firmami wydobywczymi, w tym z takimi gigantami jak Exxon, Chevron i Total. Spowodowało to konflikt z centralą w Bagdadzie.
Ropa z Kurdystanu jest dobrej jakości – lekka i czysta, co oznacza tańszy przerób. W lutym tego roku umowę na import kurdyjskiego surowca podpisał rosyjski gigant paliwowy Rosneft. Rosjanie będą importować kurdyjską ropę do końca 2019 r. W irackim Kurdystanie pracuje już Gazprom nieft. Ma większościowe udziały w trzech złożach. W tym roku planuje zwiększyć wydobycie o 17 proc. do 220 tys. baryłek dziennie.