Zagraniczne złoża ropy i gazu mają ogromne znaczenie dla krajowych koncernów wydobywczych przede wszystkim dlatego, że na lokalnym rynku zasoby tych surowców są niewielkie. Ostatnio dodatkowo nabrały znaczenia ze względu na planowane projekty infrastrukturalne, mające zwiększyć stopień dywersyfikacji dostaw surowców.
Chodzi m.in. o budowę gazociągu z norweskich złóż przez Danię do naszego kraju. Niedawno rozpoczęła się tzw. wiążąca procedura open season, czyli proces zbierania deklaracji od firm zainteresowanych transportem błękitnego paliwa przez nowy gazociąg. Jej celem jest określenie, czy istnieje wystarczające zapotrzebowanie rynkowe do budowy tego połączenia. Gazociąg ma mieć przepustowość 10 mld m sześc. rocznie.

PGNiG już deklaruje, że chciałoby sprowadzać z Norwegii 8–9 mld m sześc. gazu rocznie. Koncern zamierza przesyłać surowiec zarówno z własnych złóż (od 2,5 do 3 mld m sześc.), jak i nabywany od innych firm. Na razie wydobycie PGNiG w Norwegii jest jednak niewielkie. W ubiegłym roku wyniosło około 0,5 mld m sześc.
Ponad miesiąc temu spółka informowała, że w sierpniu zamierza rozpocząć pozyskiwanie ropy i gazu z norweskiego złoża Gina Krog. Konkretnych parametrów dotyczących produkcji nie podała, gdyż nie uzgodniła ich z pozostałymi partnerami na złożu. PGNiG ma w Gina Krog 8 proc. udziałów. Pierwotnie początek eksploatacji zaplanowano na kwiecień tego roku. Dziś nie można wykluczyć, że i sierpniowy termin zostanie przesunięty. Obecny i poprzedni zarząd PGNiG systematycznie powtarzały, że spółka jest zainteresowana nabyciem kolejnych złóż w Norwegii i innych krajach. Efektów tych deklaracji nie ma jednak do dziś.