Firma Baker Hughes od 1944 r prowadzi statystyki stanowisk wiertniczych w USA. Poinformowała, że liczba ich jest najniższa od początku notowań. W ciągu ostatniego tygodnia firmy zamknęły 35 platform więc działa już tylko 339. Z nich aktywnie pracuje 258. Rok temu w USA pracowało 987 miejsc wydobycia ropy i gazu, z nich – 802 pompowało ropę.
drilling oil/Bloomberg
Zamykanie odwiertów to konsekwencja gwałtownego spadku popytu na ropę w USA – kraju najbardziej dotkniętego pandemią. Do tego dochodzą wojny cenowe na globalnym naftowym rynku. W ich wyniku w kwietniu amerykańska ropa marki WTI była po raz pierwszy w historii sprzedawana z dopłatą (ujemna cena). Biały Dom zareagował na to planem wsparcia swoich nafciarzy. – Nigdy nie opuścimy wielkiego przemysłu naftowego USA. Poleciłem sekretarzowi ds. energetyki przygotować plan udostępnienia sektorowi środków, które pozwolą utrzymać miejsca pracy i produkcję – zapewniał Donald Trump.
Program nie powstrzymał zamykania stanowisk wydobywczych, za czym poszły zwolnienia i zmniejszenie produkcji. Amerykanie stracili jakikolwiek wpływ na naftowy rynek świata, o którym decydują dziś eksportowi giganci – Arabia Saudyjska z sojusznikami i Rosja. To ich samoograniczenia wydobycia zaczęły windować ceny ropy.
Flames burn off at an oil processing facility in Saudi Aramco’s oilfield in the Rub’ Al-Khali (Empty Quarter) desert in Shaybah, Saudi Arabia/Bloomberg