Niskie zainteresowanie
Z kolei Urszula Cieślak, analityk BM Reflex, ocenia, że skala dalszych zniżek będzie już niewielka. – Myślę, że ceny paliw zaczną się już powoli stabilizować. W szczególności dotyczy to oleju napędowego, na który popyt nie spadł tak mocno, jak na benzyny – twierdzi Cieślak. Ocenia, że w ostatnim miesiącu popyt na paliwa spadł na stacjach od 20 do 60 proc. Najmniej straciły zapewne te mniejsze, ze słabo rozwiniętą ofertą, gdyż w dobie koronawirusa ludzie unikają miejsc, które mogą być zatłoczone. Z tego powodu na drugim biegunie są prawdopodobnie obiekty wcześniej oblegane, z ofertą gastronomiczną i sklepową. – Dziś w skali całego kraju spadek popytu na paliwa szacuję na ok. 30 proc. w stosunku do tego sprzed miesiąca – mówi Cieślak.
Również Bogucki uważa, że popyt na stacjach mocno spadł, a skala zniżki jest zróżnicowana w zależności od obiektu i rodzaju sprzedawanego paliwa. – Niezależnie od tego, myślę, że w ujęciu globalnym zapotrzebowanie na paliwa jest dziś w Polsce o kilkadziesiąt procent mniejsze niż rok temu – uważa Bogucki.
Polskie koncerny na razie nie informują, o ile spadł popyt na paliwa produkowane w Płocku i Gdańsku. Nie podają też, ile mniej benzyn i diesla sprzedają na swoich stacjach. Kilkanaście dni temu Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych ujawnił jednak, że koronawirus ma duży i negatywny wpływ na spółki paliwowe. Powołując się na rozmowy z ich prezesami, powiedział, że obserwowany jest bardzo wyraźny spadek sprzedaży paliw na stacjach – nawet o połowę.