Zarejestrowana w Szwajcarii spółka Nord Stream 2 AG (należy do Gazpromu) poinformowała, że 26 września rozpoczęła arbitraż ad hoc (czyli dla konkretnego sporu-red) z Unią w ramach reguł Komisji ONZ ds. Międzynarodowego Prawa Handlowego (UNCITRAL) na podstawie przepisów Karty Energetycznej (Rosja ją podpisała, ale nie ratyfikowała-red).
Pozew złożony przez Nord Stream 2 AG jest pierwszą znaną sprawą inwestycyjną przeciwko UE. Zwykle tego typu roszczenia są składane przeciwko konkretnemu państwu.
„Nord Stream 2 AG uważa, że Unia złamała swoje obowiązki wynikające z artykułów 10 i 13 Traktatu o Karcie Energetycznej, uchwalając dyskryminujące poprawki do Dyrektywy Gazowej” – głosi komunikat Gazpromu.
Adobe Stock
Artykuł 10 karty mówi o stworzeniu stabilnych, sprawiedliwych, korzystnych i przejrzystych warunków dla inwestorów. Artykuł 13 stanowi, że inwestycje nie podlegają nacjonalizacji, wywłaszczeniu ani innym działaniom mającym podobne konsekwencje.
Zmiany w unijnej dyrektywie gazowej, które weszły w życie w maju, rozszerzają szereg przepisów prawa gazowego UE na przybrzeżne gazociągi prowadzące do Unii z krajów trzecich. Zasady te obejmują m.in. rozdzielenie produkcji i transportu gazu. To oznacza, że firma nie może jednocześnie wydobywać gazu i być właścicielem gazociągu, którym ten gaz jest przesyłany do UE. Do wymogów należy również ustanowienie konkurencyjnych taryf za pompowanie gazu i dostęp do gazociągów dostawców z krajów trzecich.
W końcu lipca Nord Stream 2 AG złożyła do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu pozew, w którym domaga się, by sąd anulował Dyrektywę Unii nr 2019/692. Dyrektor wykonawczy Nord Stream 2 AG Matthias Warnig (były agent enerdowskiej bezpieki Stasi-red) tłumaczył wtedy, że „jako przewidujący inwestor”, firma w ten sposób broni swoich inwestycji. Ale też troszczy się o samą Unię: „Jednak poprawki do Dyrektywy Gazowej szkodzą nie tylko Nord Stream-2. Taka jawna dyskryminacja jednego komercyjnego projektu narusza możliwości wewnętrznego rynku Unii, do przyciągania inwestycji, dzięki którym przejście na energię niskoemisyjną stanie się rzeczywistością” – mówi Warnig.
Aleksij Miller, prezes Gazpromu, fot. AFP