Scenariusz stresowy rozwoju sytuacji w rosyjskiej branży naftowej do 2035 r. opublikowało rosyjskie ministerstwo energetyki. Za bazę przyjęto tam cenę 30-31 db w latach 2016-2017, a do 2020 r. – 42 db. ceny gazu mają za cztery lata wzrosnąć do 175 dol./1000m3, a potem nie zmieniać się przez kolejne pięć lat, podała gazeta Wiedomosti.

Wydobycie ropy, jak zakładają kremlowscy urzędnicy, może za cztery lata spaść do 460 mln ton czyli 14 proc. w stosunku do rekordowego 2015 r. Choć w dokumencie nie ma o tym mowy, to analitycy zwracają uwagę, że powodem takiego spadku będzie niedobór inwestycji w nowe złoża. Stare, odkryte jeszcze w czasach sowieckich już są na ukończeniu. W końcu 2012 r. pod młotek trafiły ostatnie działki wielkich złóż syberyjskich – Łodoczne (zasoby to 43 mln t ropy i 70 mld m3 gazu), Imiłorskie (193 mln t ropy i 24 mld m3 gazu) i Siewiero-Rogożnikowskie (146 mln t i 14 mld m3) zostały wystawione na przetarg. To ostatnie dostępne na lądzie, przebadane i częściowo już eksploatowane złoża. Ich odkrycie nastąpiło jeszcze w czasach ZSRR. Złoża leżą w okręgu Chanty-Mansijskim. Walkę o nie wygrały: Rosneft, Surgutneftegaz i Łukoil.

Problemem Rosji jest teraz fakt, że to co jeszcze jest do wydobycia wymagać będzie nie tylko nowych prac geologicznych, ale i dużo większych niż w czasach ZSRR, nakładów a także dostępu do najnowszych technologii.

Na dziś Rosja wciąż ma największe zasoby gazu ziemnego na świecie i siódme ropy. Ale są one już wyeksploatowane w ponad połowie. Nieprzebrane bogactwa Arktyki leżą m.in. na arktycznym szelfie Rosji. Chodzi o złoża z dna mórz Oceanu Lodowatego: Karskiego, Peczorskiego, Barentsa, Ochockiego i Zachodnio-Syberyjskiego. Ale nakłady są na ich eksploatację tak ogromne, że przy ropa musiałaby kosztować ponad 120 db, by były opłacalne.

it