O odkryciu ropy poinformowała państwowa firma Bielorusneft: „W grudniu na naftowej mapie Białorusi pojawiło się nowe złoże. Jego za zasobność jest szacowana na 1,69 mln ton ropy. Bardziej dokładne oceny zostaną dokonane w tym roku”.

Ropa trysnęła w tzw. Rowie Pripackim – strukturze geologicznej położonej na terenie trzech rejonów – homelskiego, mohylowskiego i mińskiego, w sumie jest to 100 tys. km kw.. Na tym terenie znajdują są trzy obszary roponośne, trzy gazo i roponośne oraz trzy gazonośne.

Pierwsze złoże zostało odkryte przez sowieckich geologów już w 1936 r, w 1950 r znaleziono tam pierwszy gaz ziemny. W sumie w rowie geolodzy oznaczyli 156 złóż. Dlaczego więc Białoruś całą potrzebną ropę i gazu importuje z Rosji?

Odkryte złoże, podobnie jak i pozostałe, zaliczają się do kategorii trudno dostępnych. Surowiec znajduje się na dużych głębokościach (do 6,1 km) w materiałach o niewielkiej przepuszczalności, a to sprawia, że uruchomienie przemysłowego wydobycia jest bardzo kosztowne.

Ropa białoruska jest lekka, o niskiej zawartości siarki i substancji smolistych. Zawarte w złożach wolne gazy to przede wszystkim (80-95 proc.) metan, co czynie wydobycie niebezpiecznym.