Według agencji Bloomberg dobowe zapotrzebowanie ropy w Chinach jest niższe o 20 proc. czyli 3 mln baryłek w ujęciu rocznym. To pochodna zamykania w Chinach wielu instytucji publicznych, zakładów i firm z powodu epidemii koronawirusa. Także usługi transportowe zostały znacznie ograniczone, w tym połączenia kolejowe i samolotowe.

Życie już wyprzedziło prognozy eksperckie. Goldman Sachs 22 stycznia prognozował spadek popytu na ropę z powodu koronawirusa na świecie o 260 tys baryłek/dobę.
Wiele państw wycofuje się z zamówień na rynku chińskim. W poniedziałek 3 lutego o swojej decyzji wstrzymania importu owoców i warzyw z Chin poinformował rosyjski Magnit – lider rynku sprzedaży detalicznej w Rosji. Chińskie winogrona, pomelo, papryki, pomidory i mandarynki stanowiły ok. 3 proc. obrotu Magnitu. To odbiło się na producentach chińskich, którzy musieli znacznie ograniczyć produkcję, a tym samym potrzeby energetyczne swoich firm.
Chiny, pomimo strategii odchodzenia od kopalin, wciąż pozostają największym importerem ropy na świecie.  W 2018 r. Państwo Środka (wraz z Hongkongiem) zużyło 641 mln ton ropy z czego 464, 5 mln ton kupiło za granicą. To o 5 proc. więcej niż rok wcześniej. W 2019 r import ropy z Arabii Saudyjskiej do Chin podskoczył  1,5 raza do rekordowych 83,32 mln ton (1,67 mln t/doba). Niewiele mniej eksportowała do Chin Rosja (77,64 mln ton, +9 proc.), która ma bezpośrednie połączenie naftociągami.