Rządzący od ponad ćwierćwiecza prezydent Białorusi spotkał się z ukraińskimi dziennikarzami i oświadczył, że Białoruś rozważa zakup ropy naftowej w innych krajach. Dotychczas kupowała do Rosji na preferencyjnych warunkach (bez cła), ale odkąd Rosja od 1 stycznia wprowadziła tzw. manewr podatkowy, ropa dla rosyjskich rafinerii zdrożała. Z budżetu państwa Moskwa pokrywa różnicę własnym rafineriom, ale białoruskie, jak twierdzi Łukaszenko, nie dostają nic. Łukaszenko zasugerował, że władze w Moskwie zrobiły to po to by zmniejszyć zysk Białorusi, która zarabiała na przetwarzaniu taniego rosyjskiego surowca i eksporcie gotowych paliw (przeważnie do Ukrainy i państw UE).

""

Flow direction arrows sit on oil pipelines at an oil delivery point operated by Bashneft PAO near Neftekamsk, Russia/Bloomberg

energia.rp.pl

– Nasze rafinerie znalazły się w niewygodnych warunkach w porównaniu z ich (red. chodzi o Rosję) rafineriami). Wykorzystywaliśmy już wariant Odessa-Brody, drogą kolejową dostarczaliśmy. Wychodzi drożej. Co ciekawe, najbardziej opłacalny marszrut jest z Gdańska – z Polski do Białorusi. Zrobimy trójnik i do dwóch rafinerii jednocześnie będziemy dostarczać – oświadczył Łukaszenko, cytowany przez białoruską rządową agencję BiełTA. – Z czterech gałęzi rurociągu „Drużba” na początku zabierzemy dwie. Rewersem będziemy pompować. Nie z Rosji ropa przyjdzie, ale stamtąd (red. chodzi o Polskę) do nas. To nie jest narzędzie presji. To poszukiwanie alternatywy. Trzeci kierunek prowadzi z portów Litwy i Łotwy – mówił.

Od miesięcy pomiędzy Białorusią a Rosją trwają rozmowy w sprawie tzw. głębszej integracji w ramach utworzonego jeszcze w 1999 roku państwa związkowego Białorusi i Rosji. Mówi się o wspólnej polityce podatkowej i pieniężnej. Mińsk domaga się jednak by rozmowy w sprawie „integracji” przełożyły się na cenę rosyjskiej ropy i gazu dla Białorusi.