Jeszcze kilka dni temu wielu uczestników rynku wyrażało obawy, że w związku z wchodzącymi w życie od nowego roku podwyżkami podatków przyjdzie kierowcom płacić za paliwa dużo więcej niż dotychczas. Przynajmniej chwilowo to ryzyko wydaje się jednak oddalać.

– W związku ze składanymi ostatnio deklaracjami przez przedstawicieli rządu i prezesa Orlenu myślę, że od nowego roku nie zaobserwujemy drastycznych podwyżek cen paliw na krajowych stacjach. Prawdopodobnie średni ich poziom będzie co najwyżej o kilka groszy wyższy lub niższy od tego, co dziś obserwujemy - mówi Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl. To może oznaczać, że kierowcy będą płacić około 7,66 zł za litr diesla, 6,53 zł za benzynę Pb95 oraz 2,9 zł za autogaz.

Czytaj więcej

Paweł Borys: Szokowa podwyżka cen benzyny? Okaże się w przyszłym tygodniu

W związku ze wzrostem podatku VAT na paliwa z 8 proc. do 23 proc. oraz opłaty paliwowej o 13,3 proc. teoretycznie o około 1 zł na litrze powinny podrożeć diesel i benzyny. Dziś taki scenariusz wydaje się jednak mało realny. – Poza zapewnieniami decydentów o tym, że zrobią wszystko, aby ceny istotnie nie wzrosły, duże znaczenie odgrywają stosunkowo wysokie marże osiągane ostatnio przez stacje na sprzedaży paliw. Teraz wynoszą kilkadziesiąt groszy na litrze, podczas gdy wcześniej zazwyczaj sięgały kilkunastu groszy - twierdzi Bogucki. Czynnikiem powstrzymującym właścicieli stacji przed dokonywaniem istotnych podwyżek mogą też być obawy związane z ewentualnym spadkiem popytu będącym następstwem pojawienia się na rynku nieakceptowalnych przez część kierowców cen.

W najbliższych miesiącach prawdopodobnie utrzyma się stosunkowo duża dysproporcja pomiędzy cenami diesla a cenami benzyn. - W lutym wchodzi w życie embargo na import diesla z Rosji do UE, co spowoduje, że braki tego paliwa na rynku mogą być jeszcze większe niż obecnie. Z drugiej strony europejskie rafinerie nie mają mocy, aby istotne zwiększyć jego produkcję, a wzrost importu z alternatywnych kierunków jest mocno ograniczony - uważa Bogucki. Jego zdaniem, jak z tą sytuacją poradzą sobie stacje, będzie można coś więcej powiedzieć bliżej lutego.