Rumen Radew, który od 2016 r. jest prezydentem Bułgarii (druga kadencja) zawetował poprawki do ustawy, która umożliwia rządowi przejęcie kontroli nad rafinerią ropy naftowej Łukoil w Burgas, a następnie jej sprzedaż, informuje agencja Reutera.
Władze w Sofii nacjonalizując rafinerię Rosjan, zamierzały uchronić swój (ale też ukraiński, bo importuje paliwa z Bułgarii) rynek przed deficytem paliw. A samą rafinerię przed sankcjami USA, które, jeżeli nacjonalizacja nie nastąpi, zablokują działalność zakładów od 21 listopada.
Radew mając świadomość tych zagrożeń, odesłał dokument do parlamentu. Obywatelom tłumaczy, że robi to „w celu dalszej debaty”. W ocenie bułgarskiego prezydenta poprawki nie zapewniają ochrony przed potencjalnymi roszczeniami finansowymi (Rosjan – red.) wobec państwa, naruszają konstytucję (nie wiadomo w jaki sposób) i stwarzają ryzyko dla budżetu państwa (nie wiadomo jakie).
Czytaj więcej
Pod wpływem sankcji USA rozpada się zagraniczne „imperium” Łukoilu, rozciągające się na 11 krajów...
Weto, które mało znaczy
Radew – były szef sił powietrznych Bułgarii – jest obok premierów Węgier i Słowacji, politykiem kraju członkowskiego Unii Europejskiej, znanym z prorosyjskich wypowiedzi. Często sprzeciwiał się wysyłaniu pomocy wojskowej na Ukrainę i krytykował Brukselę za taką pomoc. Jednak jego weto nie jest zagrożeniem dla rządowych planów, a jedynie biurokratyczną przeszkodą opóźniającą przejęcie rafinerii.