Drożejąca ropa i słaby złoty podbijają ceny paliw

Zdaniem ekspertów, do końca roku za litr benzyny i diesla zapłacimy po ok. 20 groszy więcej.

Publikacja: 30.10.2017 20:42

Drożejąca ropa i słaby złoty podbijają ceny paliw

Foto: Bloomberg

Ostatnio z tak wysokim kursem ropy jak obecnie mieliśmy do czynienia ponad dwa lata temu. Przeszło 60 dol. za surowiec typu Brent to efekt systematycznych wzrostów odnotowanych od lipca m.in. za sprawą działań podejmowanych przez państwa zrzeszone w kartelu producentów OPEC dążące do ograniczenia wydobycia.

Kurs podbijają też spory polityczne, a nawet zbrojne w rejonach, gdzie pozyskiwana jest ropa, a ostatnio także spadające jej zapasy na światowych rynkach.

Zdecyduje OPEC

– Pod koniec listopada powinno okazać się, czy państwa OPEC zdecydują się na ograniczenie wydobycia do końca 2018 r., czy zmniejszone będzie ono tylko do marca, tak jak pierwotnie postanowiono. Jeśli zwycięży pierwsza z tych opcji, to należy oczekiwać, że ceny ropy będą tak wysokie jak obecnie – mówi Urszula Cieślak, analityk BM Reflex.

Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl, uważa z kolei, że w tym roku kurs ropy może wzrosnąć maksymalnie do 65–66 dol. za baryłkę. Jego zdaniem o jego poziomie będą w dalszym ciągu decydowały takie czynniki, jak: decyzje OPEC, eskalacja konfliktu kurdyjskiego i działania USA na rynku ropy. Dodaje, że niezależnie od tego obecny poziom globalnej podaży wydaje się niezagrażany, dlatego drastycznych zwyżek raczej się nie spodziewa.

Paliwa nie stanieją

Drożejący surowiec powoduje, że również paliwa płynne sprzedawane są na rynku po coraz wyższych cenach. Do tego w ostatnich dniach osłabił się złoty. W efekcie krajowe rafinerie wydawały na zakupy ropy więcej niż dotychczas.

Nie można też zapominać o rosnącym od ponad roku popycie na paliwa. W rezultacie nad Wisłą rosły ceny hurtowe benzyn i oleju napędowego, a za nimi również ceny detaliczne na stacjach.

W krótkim terminie analitycy nie oczekują jednak mocnych podwyżek cen. E-petrol.pl szacuje, że w tym tygodniu benzyna Pb95 będzie średnio kosztowała 4,53–4,62 zł za litr, olej napędowy 4,41–4,5 zł, a autogaz 2,08–2,16 zł. To podobne stawki, jak odnotowywane w ostatnich dniach. Do końca roku wzrosty wydają się jednak nieuniknione.

– Myślę, że około 20 gr podwyżki od obecnej ceny zarówno benzyny, jak i oleju napędowego jest zupełne prawdopodobne – mówi Bogucki. Tym samym benzyna Pb95 może kosztować 4,8 zł, a diesel 4,6 zł. Ile ostatecznie? Tu wiele będzie zależało od OPEC. – Na polskim rynku nie widać na razie czynników wewnętrznych napędzających mocno wzrost cen – twierdzi Bogucki.

Wyższe koszty

– Wzrost ceny ropy powyżej 60 dol. za baryłkę oznacza przekroczenie pewnej psychologicznej granicy w notowaniach tego surowca. To w połączeniu ze spadającymi zapasami czy oczekiwaniami na kolejne decyzje państw OPEC powoduje, że dziś mamy więcej przesłanek przemawiających za dalszymi wzrostami kursu niż jego spadkami – twierdzi Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku.

Jego zdaniem na drożejącej ropie mogą w przyszłości tracić przede wszystkim spółki prowadzące działalność rafineryjną i petrochemiczną, a zyskiwać firmy wydobywające ten surowiec. Przy takim scenariuszu może skończyć się dobra prosperita PKN Orlen. Drożejący surowiec dotknie też Grupę Lotos. Z kolei w przypadku PGNiG dużo będzie zależało od tego, czy za wzrostami kursu ropy będą podążały zwyżki cen gazu, którego grupa stosunkowo dużo importuje. Na samym wydobyciu PGNiG powinno jednak zarabiać coraz więcej.

– Zmienność notowań ropy w ostatnich kwartałach jest dość duża, dlatego dziś trudno o jednoznaczne prognozy co do jej przyszłego kursu. Jeśli będzie wysoki, to będzie również duża presja na podwyżki cen paliw – twierdzi Kliszcz. Dodaje, że o skali zwyżek oleju napędowego i benzyn decyduje też kurs złotego i skala pobieranych przez państwo podatków.

Jednak nawet niewielkie wzrosty cen paliw mają mieć negatywny wpływ na działalność wielu firm. Już sama zwyżka kosztów transportu pogarsza warunki w niemal każdej branży. To nie jest dobra wiadomość, zważywszy że w tym roku negatywny wpływ na kondycję wielu przedsiębiorstw wywarły rosnące koszty wynagrodzeń pracowniczych i zakupu surowców używanych do produkcji.

Zmienne otoczenie

W tym roku ceny paliw płynnych w Polsce najniższy poziom osiągnęły w połowie lata. W pierwszym tygodniu lipca za olej napędowy płaciliśmy średnio tylko 4,11 zł, a za benzynę Pb95 jednie 4,32 zł. Tydzień później roczne minimum zanotowano na autogazie. Średnio LPG kosztował 1,81 zł. Taki poziom cen w okresie letnim jest zjawiskiem dość nietypowym, zważywszy że to okres żniw dla rafinerii i stacji paliw. Wtedy zazwyczaj mają najwyższe ceny i marże. W tym roku latem też dużo zarobiły, ale dla końcowych odbiorców nie wiązało się to z podwyżkami. W dużej mierze był to efekt taniej ropy i silnego złotego. Dziś zarówno otoczenie, jak i poziomy cen na krajowym rynku są już inne.

Ostatnio z tak wysokim kursem ropy jak obecnie mieliśmy do czynienia ponad dwa lata temu. Przeszło 60 dol. za surowiec typu Brent to efekt systematycznych wzrostów odnotowanych od lipca m.in. za sprawą działań podejmowanych przez państwa zrzeszone w kartelu producentów OPEC dążące do ograniczenia wydobycia.

Kurs podbijają też spory polityczne, a nawet zbrojne w rejonach, gdzie pozyskiwana jest ropa, a ostatnio także spadające jej zapasy na światowych rynkach.

Pozostało 91% artykułu
Surowce i Paliwa
Azoty poniosły w ubiegłym roku ogromne straty
Surowce i Paliwa
USA wyprodukowały pierwszy wzbogacony uran. Nerwowo na Kremlu
Surowce i Paliwa
Nowy zarząd Orlenu rodzi się w bólach
Surowce i Paliwa
Wymiana władz w firmach grupy Azoty nabiera tempa
Surowce i Paliwa
Posłanka KO: prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zarobków w Orlenie