Pod koniec października Orlen pozyskał 3,5 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy, w ramach umów podpisanych z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. Środki mają trafić na potrzeby realizowanego już projektu Baltic Power, ale także projektu Baltic East należącego do Orlen Neptun. Jak te środki będą wydatkowane w przypadku waszego projektu?
Nasz projekt jest na znacznie wcześniejszym etapie realizacji aniżeli Baltic Power. Niemniej środki z KPO będą dla nas bardzo przydatne, ponieważ oprocentowanie jest bardziej atrakcyjne niż w bankach komercyjnych. Środki te będą przez Grupę Orlen wydatkowane zgodnie z ich przeznaczeniem, m.in. muszą być wykorzystane na część morską inwestycji. Finansowanie z KPO obniży koszty finansowania, co oczywiście ma znaczenie dla modelu finansowego.
Spółka pozyskała także pod koniec listopada decyzję środowiskową dla projektu Baltic East. To pozwoli wam wziąć udział w grudniowej aukcji, która zdecyduje, które firmy pozyskają wsparcie dla II fazy rozwoju offshore w Polsce. Aukcja odbędzie się za 3 tygodnie. Zdążycie się do niej przygotować?
Otrzymanie decyzji środowiskowej na niecały miesiąc przed aukcją wpisuje się w przewidywany harmonogram prac rozwojowych projektu Baltic East. Decyzja środowiskowa to kolejny krok na drodze, którą mamy od dawna zaplanowaną. Plan realizujemy konsekwentnie bez opóźnień. Co więcej, jest to najszybciej pozyskana decyzja środowiskowa na projekt morskiej farmy wiatrowej. Od momentu złożenia wniosku do otrzymania decyzji minęło 322 dni. Obecnie jesteśmy w trakcie pozyskiwania innych niezbędnych decyzji, które pozwolą nam wziąć udział w grudniowej aukcji offshore, którą organizuje Urząd Regulacji Energetyki. W tej chwili nie wpływa to w żaden sposób na możliwość przystąpienia do aukcji.
Aukcja pozwoli na realną konkurencję? Swoje projekty przedstawią poza Orlen Neptun także PGE Baltica oraz Polenergia razem z Equniorem...
Jestem przekonany, że trzy projekty pozwolą na realną rywalizację o przyznanie kontraktu różnicowego. Rywalizujemy ceną i ten, kto zaproponuje najniższą – wygra. Jeden projekt musi odpaść, zatem konkurencja będzie realna, dzięki czemu będzie chroniony także interes odbiorców energii elektrycznej. Aukcja odbędzie się 17 grudnia, dlatego też jakiekolwiek spekulacje, czy poglądy inwestorów na temat tego, ile jest projektów i jak potoczy się aukcja, mogą wpływać na jej przebieg.
Czytaj więcej
Mimo że rynki zagraniczne mają swoje problemy, Polska jest postrzegana jako bardzo atrakcyjny ryn...
Czy aukcja offshore, gdzie ceny maksymalne kształtują się na poziomie ok. 500 zł za MWh, może wpłynąć na wzrost cen energii elektrycznej?
Po pierwsze chciałbym podkreślić, że cena maksymalna dla II fazy morskiej energetyki wiatrowej jest zróżnicowana w zależności od lokalizacji i wynosi 512,32 zł/MWh, 499,33 zł/MWh lub 485,71 zł/MWh. Od tych cen zaczyna się licytacja w dół, a to jakie ceny ukształtują się ostatecznie w wyniku rozstrzygnięcia aukcji poznamy po 17 grudnia. Ten, kto zaproponuje najniższą cenę, wygra aukcję. Wracając zaś do Pana pytania, należy porównać dwa scenariusze – ten, w którym morskie farmy wiatrowe powstają i ten, w którym farmy nie powstają. Taką analizę przeprowadziło Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. W tych wyliczeniach widać wyraźnie, że dzięki offshore’owi ceny będą niższe, niż gdyby tego offshore’u nie było. Faktem jest jednak, że one niekoniecznie będą niższe niż są dzisiaj, ale my płacimy dziś pewną cenę za bezpieczeństwo energetyczne, za niezależność. To tak, jak budowa terminalu LNG czy gazociągu Baltic Pipe. Nie liczyliśmy raczej na tańszy gaz. Celem było bezpieczeństwo i odcięcie się od dostaw z Rosji. W przypadku offshore wind jest podobnie.