Jak wynika z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE), w ciągu 10 lat udział OZE w produkcji energii elektrycznej wzrósł z ponad 7 proc. do blisko 24 proc. liczby mogą robić wrażenie. Ale czy faktycznie jest tak dobrze jak pokazują to liczby?
Dynamika faktycznie jest powodem do optymizmu, ale do osiągnięcia naszego celu jest jeszcze bardzo daleko. Struktura mocy zainstalowanej np. w fotowoltaice to obecnie ok. 12 GW w domowych instalacjach fotowoltaicznych na 19 GW całej mocy w słońcu. Te domowe źródła są z punktu widzenia operatora systemu przesyłowego całkowicie niesterowalne. Przez pewien brak koordynacji rozwoju fotowoltaiki w ostatnich latach dochodzi do kanibalizacji tych źródeł. Mamy w pewnym momencie dnia nadmiar energii z OZE. I tak domowa fotowoltaika pracuje w słoneczne dni nadal, kiedy wielkie farmy fotowoltaiczne – bardziej efektywne z punktu widzenia zarządcy systemu energetycznego – muszą być wyłączane. To także kanibalizacja systemu wsparcia takich instalacji bo zarówno wielkoskalowa fotowoltaika jak i ta domowa korzystają z pomocy publicznej. Jest to kontproduktywne.
W przypadku węgla kamiennego, redukcja produkcji energii elektrycznej z tego paliwa jest także bardzo ograniczona. W ciągu 10 lat produkcja energii z węgla kamiennego spadła tylko o 5 proc. …
…jednocześnie jednak wzrosło zapotrzebowanie na energię elektryczną. Dlatego też te liczby są trochę mylące. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że węgiel kamienny jest stabilizatorem systemu energetycznego w krytycznych godzinach, kiedy OZE przestaje produkować dużą ilość energii. Warto jednak spojrzeć na spadek w węglu brunatnym. Tu, spadek produkcji energii elektrycznej z tego najbardziej emisyjnego paliwa wynosi ok. 15 proc., a udział węgla brunatnego w produkcji energii elektrycznej wynosi ponad 21 proc.
Czytaj więcej
Koncern DTEK najbogatszego Ukraińca inwestuje 140 milionów euro w magazyny energii, aby zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne Ukrainy. Buduje też instalacje OZE.
W ciągu lat zmiana miksu energetycznego następowała – jaki widzimy – stopniowo. Jednak prawo zmieniło się w ciągu ostatnich 10 lat znacznie szybciej niż nasz miks energetyczny. To już nie tylko taryfy na prąd, ale cały system wsparcia dla OZE, węgla itd. Czy liczba nowych rozwiązań prawnych, legislacji nie skomplikowała nadmiernie branży?
W tym czasie zdecydowanie zmieniło się postrzeganie energetyki. Wówczas kierowano w stronę liberalizacji sektora. Jednak dzisiaj po doświadczeniach pandemii, wojny na Ukrainie i w konsekwencji kryzysu energetycznego, to postrzeganie odeszło na dalszy plan ustępując pola interwencjonizmu i ręcznemu sterowaniu branżą. Można wręcz stwierdzić, że jesteśmy przeregulowani. Przykładem jest sterowanie poziomem obowiązku OZE, podażą co wpływa bezpośrednio na cenę zielonych certyfikatów. To podważa zaufanie inwestorów do państwa. Kolejnym przykładem jest brak nowelizacji ustawy odległościowej, pozwalającej na stawianie bliżej domostw (ale nadal w bezpiecznej odległości) elektrowni wiatrowych mimo blisko roku od zmiany rządu.