Norweska sieć energetyczna będzie wymagać modernizacji w najbliższych 20 latach kosztem 11 mld koron (1,27 mld dolarów), aby sprostała popytowi na energię wraz ze wzrostem floty e-aut; koszty tego poniosą konsumenci — stwierdza opracowanie opublikowane w Oslo.
Sprzedaż samochodów elektrycznych osiągnęła w marcu rekordowy poziom: prawie 60 proc. nowych miało napęd wyłącznie elektryczny. To wynik polityki władz, które zwalniają takie pojazdy z pewnych podatków, oferują bezpłatne parkingi i punkty ładowania baterii, zwalniają z myta albo stosują niższe stawki.
CZYTAJ TAKŻE: Święty Graal pojazdów elektrycznych dostępny za 8 lat
Norwegia nastawiła się na zakończenie do 2025 r. sprzedaży pojazdów spalinowych, flota aut elektrycznych liczy już 220 tys. wobec łącznej liczby 2,7 mln pojazdów. Do 2040 r. po drogach tego kraju mają jeździć pojazdy prawie nie emitujące spalin.
W opracowaniu zleconym przez norweski urząd regulacji energetyki i firmę DNV GL (usługi klasyfikacyjne w zakresie nadzoru nad statkami; certyfikacja systemów zarządzania (ISO 9001, ISO 14001, OHSAS/PN-N-ISO 18001, BS 7799, HACCP, ISO/TS 16949), nadawanie znaku CE dla wyrobów medycznych; warsztaty audytorskie i doskonalące systemy zarządzania) firma doradczo-inżynierska Põyry stwierdziła, że do 2040 r. trzeba będzie zainwestować w sieć energetyczną do 11 mld koron, jeśli większość samochodów osobowych będzie napędzane elektrycznie, a kierowcy zachowają obecny zwyczaj ich ładowania.
– Jeśli nic nie zostanie zrobione, to najprawdopodobniej ładowanie będzie odbywać się każdego popołudnia do wieczora. W takim wypadku 11 mld kosztów korzystania z sieci będą ponosić wszyscy konsumenci — powiedział Reuterowi dyrektor Põyry Norwegia, Kjetil Ingeberg. Dodał, że wszystkich użytkowników elektryczności czekają rosnące koszty, bo jest mało prawdopodobne rozdzielenie rachunków za normalne korzystanie i za ładowanie e-aut.
CZYTAJ TAKŻE: Ambitne plany redukcji CO2 uderzą w koncerny motoryzacyjne
Dane Põyry wskazują, że 60 proc. tych inwestycji zostanie przeznaczone na sieć niskiego napięcia, 10 proc. na podstacje, 28 proc. na sieć wysokiego napięcia, a 2 proc. na transformatory wysokiego napięcia.
Norwescy kierowcy mogą jednak obniżyć koszty zmieniając zwyczaj ładowania. Jeśli będą robić to nocą, to koszty nowej sieci zmaleją prawie do zera, zaś ładowanie po południu i tylko wtedy, gdy baterie będą dość puste, będzie wymagać zainwestowania tylko ponad 4 mld koron. Jeśli jednak utrzyma się zwyczaj podłączania e-aut do sieci w każde popołudnie, to średni szczyt poboru mocy przesunie się z godz. 8.00-9.00 do 17.00-20.00 -stwierdzono w opracowaniu.
CZYTAJ TAKŻE: Szwecja: kraj niezależny od ropy
Põyry ocenia, że do 2040 r. będzie ok. 1,9 mln e-aut, a łączne roczne potrzeby na energię nie przekroczą 5 terawatogodzin (TWh). Główny badacz w norweskim instytucie ekonomiki transportu TOI, Erik Figenbaum uważa, że zapotrzebowanie na energię wzrośnie w 2040 r. do ok. 8,8 TWh — niemal jednej czwartej obecnego używania przez gospodarstwa domowe w Norwegii — z 0,8 TWh obecnie, przy założeniu, że wszystkie samochody będą wtedy elektryczne.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.