NIK: Polska zapłaci za zastój zielonej energetyki nawet 8 mld zł

Polska nie osiągnie 15-proc. celu udziału energii ze źródeł odnawialnych w finalnym zużyciu do 2020 r.. Będzie to nas kosztowało nawet 8 mld zł – oceniła Najwyższa Izba Kontroli w raporcie na temat rozwoju zielonej energetyki w naszym kraju.

Publikacja: 15.11.2018 11:13

NIK: Polska zapłaci za zastój zielonej energetyki nawet 8 mld zł

Foto: Adobe Stock

O badaniu NIK prowadzonym pod tym kątem pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” jako pierwsi wiosną tego roku. Wskazane 8 mld zł będziemy musieli prawdopodobnie zapłacić w ramach tzw. transferu statystycznego. Ale nie będzie się to wiązało z przepływem do naszego systemu zielonej energii. Chodzi o statystyczne podniesienie własnego udziału dzięki kupieniu certyfikatów od jednego z państw UE, które z nadwyżką wykonało założenia w zakresie OZE.
Jak wskazuje NIK w 2016 r. wskaźnik zużycia zielonej energii przekroczył 11 proc. i był najniższy od 2013 r.
Izba wskazuje, że na rozwój energetyki odnawialnej w naszym kraju negatywnie wpływały m.in.: brak konsekwentnej polityki państwa wobec OZE, opóźnienia w wydawaniu przepisów wykonawczych a także brak stabilnego i przyjaznego otoczenia prawnego, zapewniającego bezpieczeństwo i  przewidywalność inwestycji w OZE, w szczególności w sektorze energii elektrycznej.
W ramach raportu NIK przygotował rekomendacje dla ministra energii wskazując na konieczność aktualizacji Polityki energetycznej Polski, w której zawarta będzie kompleksowa polityka wobec OZE, pozwalająca na realizację celu 15 proc. udziału energii z OZE w 2020 r. Wskazuje też na konieczność zwiększania bezpieczeństwa i przewidywalności inwestycji wśród inwestorów w zieloną energię (m.in. wydawania rozporządzeń o cenach referencyjnych z odpowiednim wyprzedzeniem, ustalania na co najmniej roczne okresy harmonogramu aukcji i ich konsekwentne przeprowadzanie, uwzględnienie przy ustalaniu cen referencyjnych szerokiego spektrum czynników, które nie mają wpływu na koszty energii liczone wg zasad mikroekonomii).
Izba wskazuje też na negatywne zjawisko zmniejszenie liczby wniosków o udzielenie koncesji na wytwarzanie energii elektrycznej w instalacjach OZE (m. in. małe elektrownie wiatrowe, mikrobiogazownie, systemy fotowoltaiczne, kolektory słoneczne, kotły na biomasę, gruntowe pompy ciepła). W 2016 r. złożono o ponad 60 proc. mniej wniosków o wydanie koncesji niż w 2015 roku. Natomiast sumaryczna moc instalacji OZE na koniec I półrocza 2017 r. była mniejsza o 1 539 MW od mocy na koniec 2015 r. Odnotowano też rezygnację inwestorów z przyłączenia do sieci nowych źródeł, pomimo wydania warunków przyłączenia. Ponad 75 proc. instalacji OZE planowanych do przyłączenia w okresie 2015 r. – I półrocze 2017 r. nie zostało zrealizowanych. Było to następstwem rezygnacji inwestorów z budowy farm wiatrowych lub zmiany terminów przyłączenia do sieci. Z kolei inwestorzy w farmy wiatrowe wnioskowali w części przypadków o zmniejszenie mocy przyłączeniowych.
Istotną przyczyną zahamowania rozwoju energetyki wiatrowej były restrykcyjne ograniczenia nałożone ustawą (z dnia 20 maja 2016 r.) o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. NIK zauważa, że ich konsekwencją są także roszczenia inwestorów zagranicznych o trudnych do oszacowania obecnie skutkach finansowych.
Wszystkie skontrolowane spółki ograniczyły lub zaniechały realizację planowanych inwestycji w istniejące lub nowe źródła wiatrowe. Jako przyczyny wymieniano m.in. niskie ceny rynkowe zielonych certyfikatów, likwidację zwolnienia elektrowni wodnych z opłat za korzystanie z wody, system aukcyjny (w odniesieniu do nowych inwestycji), który nie daje pewności realizacji inwestycji,  ograniczenie liczby możliwych lokalizacji farm wiatrowych czy zakaz ich modernizacji lub remontów, zwiększone obciążenie podatkiem od nieruchomości liczonym od wartości wszystkich części turbin.
NIK wskazuje też na brak rozwiązania problemów związanych z wcześniej obowiązującym systemem wsparcia zielonych źródeł tj. zielonych certyfikatów. Jak wskazano obecnie ich nadwyżka na rynku przekracza 22 TWh. Nie sprawdziła się więc prognoza ME, wedle której migracja z systemu świadectw pochodzenia do systemu aukcyjnego miała w 2017 r. zmniejszać nadwyżkę świadectw pochodzenia do 15,85 TWh. Niska cena zielonych certyfikatów powodowała m.in., że inwestorzy nie uzyskiwali przychodów pokrywających koszty nowych inwestycji (budowy elektrowni wiatrowych) lub zawieszali przygotowane projekty. Dodatkowo mechanizm corocznych zmian poziomu obowiązku umorzenia świadectw pochodzenia powodował nieprzewidywalność wielkości rynku świadectw pochodzenia, a w konsekwencji także ceny praw majątkowych w danym okresie.
Aukcje, które miały być nową formą wsparcia producentów energii elektrycznej w instalacjach OZE, nie spotkały się ze znacznym zainteresowaniem inwestorów. Z kolei późne ogłoszenie przepisów wykonawczych, niezbędnych do przeprowadzenia aukcji na sprzedaż energii i konieczność notyfikowania przepisów ustawy o OZE, a następnie zawieszenia postępowania przed KE w wyniku nowelizacji tejże ustawy, spowodowało przeprowadzenie w 2016 r. zaledwie czterech aukcji, a w 2017 r. tylko dwóch aukcji na sprzedaż energii elektrycznej z OZE. „W trakcie wszystkich aukcji sprzedano jedynie 58 proc. oferowanej energii” – przypomina NIK.
Pozostało 100% artykułu
Materiał Promocyjny
Polska czeka na energię z Bałtyku, a branża na regulacje
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Nowa Energia
Grzegorz Maśloch, Rafał Czaja: Czas na spółdzielnie energetyczne
Nowa Energia
Bruksela wszczęła postępowania wobec chińskich producentów fotowoltaiki
Materiał Partnera
Energia jest towarem, ale nie musi skokowo drożeć
Materiał Partnera
Przed nami zielony rok