W listopadzie w Europie nie przewiduje się okresów chłodnej pogody – wynika z prognoz firmy Maxar Technologies oraz ośrodka Marex. To dobra wiadomość dla obawiających się wysokich rachunków za ogrzewanie konsumentów i zmagających się ze wzrostem kosztów zakupu gazu przedsiębiorstw.
Powolny start sezonu grzewczego to też ulga dla rządów, które po ograniczeniu dostaw gazu z Rosji pospiesznie zabezpieczają zapasy paliwa na zimę, tym bardziej że kryzys energetyczny grozi pogłębieniem recesji w gospodarkach. W holenderskich kontraktach z dostawą za miesiąc gaz wyceniano w środę na 122,50 euro za MWh, o 64 proc. mniej niż na szczycie z czerwca, ale wciąż o 72 proc. wyżej niż przed rokiem.
Choć w poniedziałek ceny chwilowo spadały nawet poniżej niewidzianych od czerwca 80 euro, to i tak są mniej więcej cztery razy wyższe od średniej dla tej pory roku. Zdaniem Maxara ponadprzeciętne temperatury utrzymają się zwłaszcza na początku listopada, jednak według części prognoz w drugiej połowie miesiąca mogą one wrócić do średniej.
Do tej pory jesień była w Europie wyjątkowo ciepła, a jak w rozmowie z agencją Bloomberg przyznał meteorolog Maxara Matthew Dross, w październiku dni grzewczych było najmniej od 2000 r. To pozwala utrzymać mimo rozpoczęcia sezonu grzewczego prawie całkowite wypełnienie magazynów – w całej Europie wynosi ono średnio 95 proc., a w Niemczech sięga 99 proc.
Wraz z ograniczonymi zdolnościami europejskich terminali do przyjmowania nowych ładunków LNG skutkuje to koniecznością przechowywania zapasów na morzu. Jak szacuje Marex, u wybrzeży Europy w kolejce do regazyfikacji stoją gazowce z ładunkami wartymi łącznie około 2 mld dol. Według ośrodka przynajmniej części właścicieli dostarczanego gazu nie spieszy się z rozładunkiem, bo liczą na powrót w dalszej części sezonu wyższych cen surowca.