Po trzech spadkowych tygodniach ceny gazu w Europie się ustabilizowały. Eskalacji napięcia wokół Ukrainy towarzyszyły dane o zapełnieniu u progu sezonu grzewczego magazynów gazowych w 87 proc. i informacja o kolejnych czterech gazowcach płynących z USA. W piątek za megawatogodzinę płacono około 189 euro, sześć razy więcej niż przeciętnie o tej porze roku.

– Równowaga na rynku gazu będzie nadal zależała od destrukcji popytu i utrzymania wysokich dostaw LNG – mówiła Bloombergowi Diana Bacila z firmy energetycznej Alpiq.

Kolejne kroki w kierunku załagodzenia kryzysu podjęły w ubiegłym tygodniu najbardziej narażone na jego skutki Niemcy. Rząd stara się o dostawy gazu LNG ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz znacjonalizował przeżywającego problemy giganta energetycznego Uniper. Wszystko wskazuje na utrzymanie związanej z wysokimi cenami destrukcji popytu. W razie dalszych braków gazu – przenoszenia produkcji do fabryk w innych częściach świata nie wykluczył Volkswagen.

Rynek uspokajały korzystne prognozy pogody na początek sezonu grzewczego. W kluczowym z punktu widzenia kryzysu regionie Europy północno-zachodniej w pierwszym tygodniu października temperatury powinny przekraczać średnią historyczną, a warunki dla energetyki wiatrowej – pozostać w normie. Mimo to zdaniem Bloomberga rynek pozostanie wrażliwy na wszelkie informacje o zakłóceniach dostaw, a dostawy LNG do Europy mogą spaść za sprawą zwiększenia importu przez Azję, gdzie prognozy wskazują na chłodną zimę.