– Mamy przed sobą czas próby. Wspólnie pokonamy ten kryzys energetyczny. Próba szantażowania nas tej zimy nie powiedzie się – powiedziała w środę Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.
Już 12 państw członkowskich ogłosiło alarm gazowy 1. stopnia, a jedno z nich – Niemcy – w ostatnich dniach podniosło poziom zagrożenia. Alarm ogłosiły też w ostatnich miesiącach: Włochy, Łotwa, Austria, Chorwacja, Finlandia, Estonia, Dania, Holandia, Szwecja oraz Słowenia. Dostawy gazu z Rosji są już 60 proc. niższe niż rok temu. Tak Moskwa karze UE za wsparcie Ukrainy i sankcje. Bo sama Unia, choć chce odciąć się od rosyjskich surowców, to jednak na gaz – inaczej niż na ropę i węgiel – embarga nie wprowadziła.
Czytaj więcej
Ciężkie baty zebrał w Sejmie rząd za lekceważenie zagrożenia energetycznego. W UE będą limity zużycia gazu?
Szukanie oszczędności
Odcięcie UE od rosyjskiego gazu będzie miało poważne konsekwencje. UE jest w tej chwili w trakcie budowania zapasów surowca na zimę. Bruksela chciałaby, żeby zapełnione było 80 proc. magazynów, obecnie jesteśmy na poziomie 65 proc. Ale nawet jeśli udałoby się zapełnić 90 proc. magazynów i Rosja odcięłaby dostawy dopiero na zimę, to zapasy pozwoliłyby UE przetrwać większość zimy, ale już w jej końcówce pojawiłyby się niedobory energii. Tak szacuje Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA). Dlatego UE musi działać już teraz. Nie tylko szukać alternatywnych dostaw gazu, ale też prewencyjnie zastępować gaz innymi źródłami energii i ograniczać jego spożycie.