Dostawy gazu rosyjskiego przez Nord Stream 1 z Rosji do Niemiec to ok. 40 proc. łącznych dostaw gazu rosyjskiego do Europy. Ograniczona podaż przełożyła się na skokowy wzrost cen. Między 13 a 17 czerwca cena dostaw na kolejny miesiąc na holenderskiej giełdzie TTF, będącej wyznacznikiem cen europejskich, wzrosła o 67 proc.

Kolejne kraje alarmują o spadkach dostaw. Włochy i Słowacja otrzymują o 50 proc. mniej, niż wynika to z kontraktów. Francja przekazała, że od 15 czerwca nie otrzymuje rosyjskiego gazu z kierunku Niemiec. Jeden z największych koncernów energetycznych Uniper informuje, że otrzymuje o 60 proc. mniej gazu, niż zamówił. Niemiecki regulator energetyczny określił sytuację jako napiętą, ale dostawy nadal są zapewnione.

Nord Stream 2 wróci?

Zdaniem analityków może to stanowić naruszenie zobowiązań kontraktowych strony rosyjskiej. Jednak jednoznaczna ocena nie jest możliwa. – Nie mamy wglądu w umowy handlowe i nie jesteśmy w stanie ocenić, czy argumentacja podawana przez Gazprom (problemy techniczne z naprawą tłoczni gazu w efekcie sankcji – red.) mogłyby usprawiedliwić odmowę realizacji zobowiązań np. w ramach klauzuli siły wyższej. Musimy poczekać na oświadczenia i decyzje partnerów Gazpromu – mówi dr Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich. Rosjanie, zasłaniając się problemami technicznymi Nord Stream 1, sugerują, że mogą uruchomić Nord Stream 2. Jest on „zamrożony” w efekcie sankcji UE. Prezes Gazpromu Aleksiej Miller podczas wystąpienia na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu przypomniał, że gazociąg jest gotowy do eksploatacji. – Wcześniej przedstawiciele Rosji wielokrotnie podkreślali kluczowe znaczenie tego gazociągu dla bezpieczeństwa energetycznego UE – przypomina Kardaś. Rosjanie mogą też wymusić na pozostałych krajach UE, aby te przestały przesyłać dalej rosyjski gaz do krajów, które nie zgodziły się na płatność w rublach. – Obecnie niczego nie można wykluczyć. Działamy w warunkach ostrego konfliktu między Rosją a UE. Jednak klauzule o zakazie reeksportu są niezgodne z prawem konkurencji, UE. Byłoby je trudno wprowadzić i wyegzekwować w relacjach z partnerami UE – mówi.

Unia pod presją

Jeśli jednak dojdzie już teraz do wstrzymania dostaw gazu rosyjskiego, Europa będzie miała problem z uzupełnieniem magazynów gazu przed kolejną zimą. Mimo to UE nadal zatłacza gaz mimo problemów. Zapasy surowca wynoszą 52 proc. Rok wcześniej było to 43 proc. Georg Zachmann, ekspert brukselskiego ośrodka Bruegel, mówi, że teoretycznie UE powinna poradzić sobie bez rosyjskiego gazu bez wstrzymania dostaw dla odbiorców indywidualnych. Jego zdaniem ok. 80–90 proc. zużycia energii może pochodzić ze źródeł nierosyjskich, jak LNG, jednak po wysokich cenach. – Lukę należałoby wypełnić przez zmniejszenie zużycia gazu w energetyce, przemyśle – mówi. Niemiecki regulator proponuje też obniżenie temperatury w gospodarstwach domowych. Może to pozwolić na oszczędności ok. 20 proc. rocznego zużycia.

Na horyzoncie są kolejne problemy. Już 11 lipca br. rozpoczyna się planowany przegląd techniczny Nord Stream. To może być kolejny pretekst dla Rosjan. Szymon Kardaś twierdzi, że ryzyko eskalacji rośnie. – Celem Kremla może być presja na partnerów z UE, by zrezygnowali z wprowadzania nowych sankcji, a nawet zaczęli znosić już wprowadzone restrykcje, a także wywarcie presji na państwa tzw. starej Europy, by zaczęły nakłaniać Kijów do ustępstw wobec Moskwy – mówi.