Od kilku lat zapotrzebowanie na LPG, czyli mieszaniny propanu i butanu, utrzymuje się w naszym kraju na w miarę podobnym poziomie 2,3–2,5 mln ton rocznie. W tym i kolejnych latach może się to jednak zmienić, gdyż na rynku dochodzi do ogromnych zmian, co spowodowane jest napaścią zbrojną Rosji na Ukrainę i związanych z tym perturbacji. To spowodowało, że od stycznia import LPG z Rosji ma być zakazany. Tymczasem co roku z tego kraju pozyskujemy sporo ponad połowę zużywanego paliwa. Co gorsza, z zastąpieniem go dostawami z alternatywnych kierunków będą problemy, m.in. ze względu na brak odpowiedniej infrastruktury logistycznej.
Unimot, jeden z największych importerów LPG do Polski, uważa, że można zrezygnować z dostaw z Rosji, ale wymaga to czasu. Poza tym będzie drożej. „Ze względu na zwiększone koszty i ograniczenia logistyczne cena LPG dla klientów końcowych będzie wyższa, a to będzie oznaczało zmniejszającą się różnicę pomiędzy ceną LPG i benzynami na stacjach paliw. To z kolei może spowodować, że klienci będą rezygnowali z LPG na rzecz benzyny” – twierdzi biuro prasowe Unimotu.
Maleje udział Rosji
Unimot w ubiegłym roku zwiększył sprzedaż LPG pomimo utrudnionego dostępu do tego paliwa, m.in. z powodu wprowadzonych sankcji na Białoruś, która jeszcze niedawno była jednym z głównych dostawców LPG do Polski. Ponadto zmniejsza dostawy z Rosji. „Potencjalnymi kierunkami, które mogą zastąpić kierunek rosyjski, są obecnie m.in. Szwecja, Wielka Brytania i Norwegia” – podaje Unimot. Zapewnia też, że intensywnie pracuje nad przestawieniem swojej logistyki.
Kluczowym uczestnikiem rynku LPG w Polsce jest Orlen. W 2021 r. sprzedał o 8 proc. mniej paliwa niż w 2020 r. Powodem był spadek krajowego popytu, będący pochodną pandemii. LPG z własnej produkcji to 49 proc. całości tego, co sprzedaje. „Pozostałe zaopatrzenie to w głównej mierze import z Zachodu, w tym przede wszystkim dostawy morskie z Europy Północnej (Szwecja, Norwegia) i portów Europy Zachodniej (Belgia, Wielka Brytania)” – podaje zespól prasowy Orlenu.