Energetyczna Agencja Danii (DEA) zgodziła się, by spółka Gazpromu Nord Stream 2 AG mogła użyć na duńskich wodach statków z kotwicznym systemem pozycjonowania. „DEA na wniosek Nord Stream-2 AG zdecydowała o wprowadzeniu poprawek do wydanych 30 października 2019 r. warunków wykorzystania układaczy rur z dynamicznym systemem pozycjonowania. Zmiany oznaczają, że firma może wykorzystać statki z kotwicznym systemem pozycjonowania tak oddzielnie, jak i we współpracy z jednostkami mającymi system dynamiczny”- informuje DEA.

""

Pipeline/Bloomberg

Foto: energia.rp.pl

Czym Duńczycy tłumaczą decyzję? Otóż pozostałe do dobudowy 160 km ma znajdować się poza strefą, w której ze względu na zalegające na dnie wraki i niewybuchy z II wojny światowej, niemożliwe jest używanie kotwic. Duńczycy uprzedzili Rosjan, że do 3 sierpnia prace nie mogą być prowadzone. Do tego bowiem czasu można zaskarżyć decyzję DEA do sądu apelacyjnego. „Tak jak oczekiwaliśmy, DEA uznał za zasadny nasz wniosek. Realizacja projektu będzie przebiegać zgodnie z pozwoleniem na budowę oraz oceną wpływu na środowisko. W dalszym ciągu rozważamy różne warianty zakończenia projektu i w stosownym czasie o tym poinformujemy”- komentuje spółka Nord Stream 2 AG.

""

Układanie rur Nord Stream przez statek należący do spółki Saipem/Bloomberg

Foto: energia.rp.pl

Dzięki duńskiej zgodzie budowa może zostać dokończona przez statek Akademik Czerski – układacz rur Gazpromu, który przypłynął z Nachodki nad Morzem Japońskim. Nie ma on dynamicznego systemu pozycjonowania, a stabilność przy układaniu rur daje mu 12 kotwic. Jednak ostatnie zdanie komunikatu gazpromowskiej spółki daje powód do zastanowienia się, czy w ogóle inwestycja za 10 mld euro zostanie ukończona. Najbardziej zagrażają jej teraz nowe amerykańskie sankcje, które uderzyłyby we wszystkie firmy i instytucje zaangażowane z projekt.