Wczoraj wieczorem Gazprom przesłał do Brukseli odpowiedzi na zarzuty o praktyki monopolistyczne:
„Gazprom przedstawiło pisemną odpowiedź do zarzutów Komisji Europejskiej dotyczących trwającego śledztwa antymonopolowego w zakresie działań w Unii Europejskiej. Przedstawiona dzisiaj odpowiedź odnosi się do wszystkich aspektów zarzutów i wskazuje, dlaczego uznajemy, iż są one oparte na błędnych podstawach. W szczególności, w odniesieniu do domniemanego „zawyżania cen” przez Gazprom, nasza odpowiedź zawiera dowody i dane, które pokazują dlaczego wnioski Komisji są bezpodstawne zarówno pod względem ekonomicznym, jak i prawnym” – czytamy w przesłanym komunikacie koncernu.
Rosjanie chcą dojść do porozumienia bez konieczności rozprawy sądowej. „Wierzymy, że konsultacje z Komisją powinny być kontynuowane w celu rozstrzygnięcia tej sprawy na obopólnie akceptowalnych zasadach, biorąc pod uwagę argumenty zawarte w naszej odpowiedzi”.
W 2014 r Komisja Europejska postawiła Gazpromowi trzy zarzuty. Chodzi o ograniczanie konkurencji na rynku gazu 8 państwach (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Bułgaria, Estonia, Litwa i Łotwa); podzielenie przez Rosjan rynku gazu, co utrudnia swobodne dostawy do krajów Unii; możliwego utrudniania odbiorcom różnicowania kierunków dostaw i ustanowienie niesprawiedliwych ceny dla klientów, poprzez powiązanie ich z cenami ropy, a nie cenami na wolnym rynku.
– Teoretycznie Gazprom może zostać ukarany kwotą równą 10 proc. wielkości rocznej sprzedaży. Zgodnie wynikami 2014 r byłaby to kwota 15 miliardów dolarów czyli ponad 30 proc. od prognozowanego na ten rok wskaźnika EBITA. Jeżeli Gazprom wyjdzie Komisji Europejskiej i krajom Unii naprzeciw i usunie z umów dyskryminujące klauzule, to kara nie będzie tak wysoka. W tym wypadku oczekujemy, że maksymalnie będzie to 1,5-2 mld dol. – ocenił wtedy Aleksiej Kokin analityk banku prywatnego Uralsib Kapital.