108 zamówień na nowe tankowce LNG, za łączną kwotę ponad 24 mld dol., złożono w specjalizujących się w budowie takich jednostek stoczniach od stycznia do lipca br. - szacuje brytyjska firma analityczna Clarkson Research Services. To rekordowa liczba jednostek, co jednocześnie sprawiło, że największy gracz na tym rynku, z 76-proc. udziałem - stocznie południowokoreańskie - są już "zabukowane pod korek" i nie przyjmują zamówień, które miałyby być realizowane przed 2027 rokiem (o czym z kolei donosi norweska firma badawcza Rystad Energy).
Drugi pod względem wielkości gracz na tym rynku (19 proc. udziału według sierpniowych szacunków) to Chińczycy. Jak twierdzi serwis "China Daily", cytując dane China Association of the National Shipbuilding Industry, do tamtejszych stoczni trafiło w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2022 r. 17 zamówień na nowe jednostki. W przeważającej mierze są to zamówienia gazowego "mocarstwa", czyli katarskiego koncernu QatarEnergy, który stara się rozbudowywać w możliwie szybkim tempie swoje możliwości transportowe.
- Póki Europa uwija się, by znaleźć źródła LNG pozwalające zdywersyfikować odcięte dostawy gazu z Rosji, popyt na tankowce oraz pływające jednostki regazyfikacji (FSRU), służące do wyładunku, pozostanie wysoki - ocenia londyński ośrodek analityczny i specjalizujący się w tematyce morskiej serwis informacyjny Lloyd's List.
Niesie to za sobą realne koszty: dziś zarezerwowanie tankowca na rejs w połowie września lub w połowie listopada to dzienny wydatek rzędu 105 tys. dolarów z okładem. Jak szybko rosną ceny, można się przekonać, sprawdzając, za ile rezerwowano transport, który jest realizowany dzisiaj, w sierpniu: to 64 tys. dol. dziennie. Rok temu cena nie przekraczała 50 tys. dolarów.
Powrót w ramiona Gazpromu