Jak dowiedziała się „Rz", państwowa spółka Gaz-System zarządzająca rurociągiem jamalskim poszukuje firm, które chciałyby nim przesłać w przyszłym roku ok. 1,4 mld m sześc. gazu. Jamał tłoczy rosyjski gaz z Białorusi przez Polskę do Niemiec i do tej pory był wykorzystywany głównie do transportu surowca przez Gazprom za nasza zachodnią granicę (ok. 27 mld m sześc. rocznie), ok. 2,9 mld m odbierał PGNiG na polskie potrzeby. Od początku 2012 roku sytuacja znacząco się zmieni, bo spółka Gas-Trading, mająca 4 proc. udziału w akcjonariacie EuRoPol Gazu, czyli właściciela Jamału, zrezygnowała z prawa do wykorzystywania jego mocy. – Chodzi o 1,2 mld m sześc. gazu rocznie – mówi „Rz" prezes Gaz-Systemu Jan Chadam. – Dlatego przyjmujemy wnioski od firm, które chciałyby te moce zagospodarować. Mają dwa tygodnie na składanie ofert.

Zgłaszać się mogą tylko te podmioty, które wykażą, że będą miały gaz na granicy polsko-białoruskiej. Gaz-System może przesyłać do 3,9 mln m sześc. gazu na dobę od stycznia przyszłego roku.

– Powstaje pytanie, kto teraz z tych mocy skorzysta, mogą to być rosyjskie firmy lub białoruskie powiązane z koncernem Gazprom, bo de facto tylko takie będą miały możliwość dostępu do surowca – mówi anonimowo jeden z ekspertów rynku. – Ale też mogą to być niemiecki E.ON, RWE czy francuski GDF Suez, zainteresowane wejściem na polski rynek, a mające dobre relacje z Gazpromem.

Gdyby się okazało, że te firmy pojawią się na polskim rynku, oferując rosyjski gaz za cenę choćby minimalnie niższą od tej, za jaką sprzedaje go PGNiG, postawiłoby to tę firmę w wyjątkowo kłopotliwej sytuacji. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo ma jak dotąd monopolistyczną pozycję na krajowym rynku. Ale wiele firm, zwłaszcza głównych klientów przemysłowych – jak zakłady chemiczne, PKN Orlen, huty szkła – szuka możliwości zakupu tańszego surowca.