Ukraina nie chce całego gazu z Rosji

Premier Ukrainy Mykoła Azarow potwierdził, że jego kraj nie ma zamiaru kupować od Rosji tyle gazu, ile zapisano w umowach zawartych w 2009 roku za premierostwa Julii Tymoszenko

Aktualizacja: 17.01.2012 13:17 Publikacja: 17.01.2012 13:14

Julia Tymoszenko

Julia Tymoszenko

Foto: AFP

PAP

Szef rządu powtórzył, że Kijów płaci Moskwie za surowiec stanowczo za wysoką cenę.

"Powiedzieliśmy im (Rosjanom) jasno, że nie mamy zamiaru kupować tych ogromnych ilości gazu, które zapisano w kontraktach" - oświadczył premier w trakcie wizyty w mieście Chmielnicki na zachodzie Ukrainy.

Azarow dał do zrozumienia, że choć Ukraina wciąż rozmawia z Rosją o obniżce ceny na gaz, to nadzieje na sukces są iluzoryczne. "Trzeba w końcu kończyć te negocjacje, bo jak długo można rozmawiać? Należy podejmować decyzje" - podkreślił.

Ukraiński premier zaznaczył, że obecnie cena gazu dla Ukrainy - bez 100-dolarowej zniżki, uzyskanej przez Kijów za przedłużenie terminu stacjonowanie na Krymie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej - wynosi 516 USD za 1000 metrów sześciennych.

"Za jakie grzechy ukarano nas tym kontraktem? Czym zawiniliśmy? Za jakie grzechy jesteśmy zmuszani do kupowania tak drogiego gazu? Czas się wreszcie zatrzymać. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, z jakiego powodu nasi obywatele muszą płacić tak wysoką cenę" - mówił Azarow.

O ograniczeniu ilości nabywanego w Rosji gazu ukraińskie władze poinformowały w ubiegłym tygodniu. Prezydent Wiktor Janukowycz wyjaśniał wówczas, że zamiast przewidzianych kontraktami 52 mld metrów sześciennych paliwa w bieżącym roku Kijów kupi od Moskwy tylko 27 mld.

Szef państwa informował także, że Ukraina poszukuje nowych źródeł dostaw gazu. "Naszym celem jest uzyskanie takiej ceny gazu, która nie przekraczałaby stawki płaconej przez państwa Europy, przez naszych sąsiadów" - zaznaczył Janukowycz.

Ukraińskie plany ograniczenia odbioru gazu wywołały niezadowolenie Rosji. Gazprom odpowiedział, że niższy odbiór gazu przeczy obowiązującym umowom, a prezydent Dmitrij Miedwiediew zagroził, że jego kraj może zrezygnować z przesyłania błękitnego paliwa przez ukraińskie rurociągi tranzytowe na Zachód.

Obecnie za 1000 metrów sześciennych dostarczanego przez Rosję gazu Ukraina płaci 416 dolarów (z uwzględnieniem zniżki). Zdaniem strony ukraińskiej cena ta nie powinna przekraczać 300 dolarów.

Obowiązujące dziś kontrakty gazowe podpisano w 2009 roku, gdy premierem była Julia Tymoszenko. W październiku została ona skazana na 7 lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu tych umów.

Ustalenia, które zapadły w styczniu 2009 roku, poprzedził ostry konflikt między Kijowem a Moskwą. W jego wyniku na dwa tygodnie wstrzymano dostawy błękitnego paliwa z Rosji przez Ukrainę do państw Europy Zachodniej.

Szef rządu powtórzył, że Kijów płaci Moskwie za surowiec stanowczo za wysoką cenę.

"Powiedzieliśmy im (Rosjanom) jasno, że nie mamy zamiaru kupować tych ogromnych ilości gazu, które zapisano w kontraktach" - oświadczył premier w trakcie wizyty w mieście Chmielnicki na zachodzie Ukrainy.

Pozostało 88% artykułu
Energetyka
Bez OZE ani rusz
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Energetyka
Inwestorzy i przemysł czekają na przepisy prawne regulujące rynek wodoru
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce