Nigeria to największy w Afryce producent ropy. Historycznie wysokie wydobycie sięgało w tym tygodniu 2,7 mln baryłek/doba, podała agencja AFP. Dla porównania światowi liderzy - Rosja i Arabia Saudyjska pompują dziennie po ponad 10 mln baryłek.
Dzięki zakończeniu walk w delcie Nigru, zachodnie koncerny zwiększyły inwestycje w wydobycie w Nigerii. Francuski Total rozpoczął prace na szelfie Usan. Pompuje stamtąd 180 tys. baryłek dziennie. Jednak nie poziom wydobycia jest w Nigerii wyjątkowy, ale poziom kradzieży ropy.
Jak podały władze Shell Exploration and Production Africa, dziennie koncerny tracą przez złodziei ok. 150 tys. baryłek. Szef spółki Ian Craig ostrzegał na początku roku, że kradzieże ropy w Nigerii stały się wielkim biznesem związanym tak ze światem przestępczym jak i z urzędniczą korupcją. Kradziona ropa jest dostarczana na czarny rynek surowców energetycznych, który rośnie nie tylko w Nigerii, ale i sąsiednich krajach afrykańskich.
Nigeria jest całkowicie zależna od przemysłu wydobycia i przerobu ropy. Daje on dwie trzecie dochodów budżetowych oraz stanowi 90 proc. obrotów w eksporcie. Nie przekłada się to jednak na poziom życia Nigeryjczyków. Najludniejszy kraj Afryki jest centrum biedy i przestępczości.
Pracujące tam zachodnie koncerny naftowe - Shell, ExxonMobil i Chevron zatrudniają całe armie ochroniarzy.