Backloading przepadł w Parlamencie Europejskim

Plan zamrożenia 900 mln praw do emisji CO2, tzw. backloading, upadł. Po decyzji europosłów ceny uprawnień do emisji drastycznie spadły

Publikacja: 17.04.2013 01:09

Backloading przepadł w Parlamencie Europejskim

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Propozycja Komisji Europejskiej mająca na celu podniesienie cen praw do emisji CO2 spotkała się wczoraj ze sprzeciwem większości eurodeputowanych: 332 europosłów zagłosowało przeciw, 315 było za, a 63 wstrzymało się od głosu. Po głosowaniu ceny praw do emisji dwutlenku węgla spadły o prawie 40 proc., do 2,63 euro za tonę.

Connie Hedegaard, unijna komisarz ds. klimatu, nie składa broni. – Jesteśmy przekonani, że backloading pozwoli na przywrócenie zaufania do ETS (europejski system handlu emisjami) w krótkim terminie, nim zdecydujemy o zmianach strukturalnych – powiedziała. KE zwraca uwagę, że choć backloading odrzucono, to w drugim głosowaniu nie przeszedł wniosek o wycofanie w ogóle wniosku Brukseli. Czyli propozycja wraca do komisji środowiska i rady unijnych ministrów środowiska. – Zawsze oczywiście KE może wrócić do parlamentu z tą samą propozycją, ale to może tylko rozsierdzić eurodeputowanych – mówi „Rz" Konrad Szymański, eurodeputowany PiS.

2,5 mln osób zatrudniają unijne przedsiębiorstwa, dla których ceny praw do emisji CO2 są jednym z kosztów działalności

Odrzucenie backloadingu oznacza przełamanie izolacji Polski, która do tej pory postrzegana była jako główny blokujący unijną walkę ze zmianą klimatyczną. Pomaga nam kryzys gospodarczy i zmiana myślenia w wielu krajach, które obawiają się ucieczki energochłonnego przemysłu z UE i zwiększenia bezrobocia. Po raz pierwszy w w tak ważnym głosowaniu klęskę ponosi frakcja popierająca zielone cele.

– To historyczna klęska – oświadczył Joris Den Blanken z Greenpeace. Według niego ETS nie działa i rządy powinny wprowadzić instrumenty zachęcające do inwestycji w gospodarkę niskoemisyjną.

– Niski popyt na uprawnienia wynika z sytuacji gospodarczej. Wychodzenie z kryzysu będzie naturalnym impulsem do wzrostu cen – komen- tował Bogusław Sonik, eurodeputowany PO. Zdaniem BusinessEurope największym wyzwaniem jest rosnąca przepaść między kosztami energii w USA i UE, która podkopuje konkurencyjność europejskiej gospodarki.

– Spodziewam się, że KE uruchomi procedury umożliwiające jej podjęcie decyzji o interwencji na rynku bez przeprowadzenia głosowania w parlamencie – mówi „Rz" Maciej Wiśniewski, prezes DM Consus specjalizującego się w rynku carbon. – Obecna sytuacja pokazuje, że rynek pierwotny, jakim są aukcje, wcale nie musi być korzystniejszy od wtórnego. We wtorek ceny uprawnień na aukcji były o ponad 1 euro wyższe od cen instrumentów finansowych, za pomocą których można zabezpieczyć dostawę, wpłacając depozyt, a nie całą kwotę. Do momentu przywrócenia równowagi pomiędzy podażą a popytem warto śledzić rynek wtórny, bo pojawiają się ciekawe okazje – przekonuje.

Największemu unijnemu emitentowi, PGE Elektrowni Bełchatów, według danych Point Carbon brakowało w 2012 r. 3,4 mln ton uprawnień. Dla spółki ich cena ma znaczenie kupione po ok. 4 euro oznaczają wydatek 13,6 mln euro, a nie 85 mln euro jak przy 25 euro za tonę. A od 2020 r. nie będzie darmowych limitów dla energetyki. – UE powinna skończyć z rozdawaniem darmowych uprawnień większości sektorów produkcyjnych. Obecna cena nie usprawiedliwia takich prezentów – mówi Monika Marks z WWF Polska.

– To prawdopodobnie początek końca polityki klimatycznej, którą znamy, a która przez lata przyczyniła się do osłabienia konkurencyjności gospodarczej Europy – mówi „Rz" Izabela Albrycht, prezes Instytutu Kościuszki.

Natomiast prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej uważa, że odrzucenie backloadingu oznacza, że PE nie jest przekonany, że należy dawać Komisji większy zakres decyzji, niż wynika to z traktatu lizbońskiego. – Decyzja parlamentu oznacza również brak wiary w zadziałanie backloadingu, co wydaje się słuszne, ponieważ wprowadzenie tego będzie prowadziło do chwilowego wzrostu cen pozwoleń do 15–20 euro za tonę, po czym ich ceny ponownie spadną do 3–5 euro za tonę – wylicza prof. Mielczarski.

Karolina Baca-Pogorzelska , Anna Słojewska z Brukseli

Rozmowa„Rzeczpospolitej" | Beata Jaczewska wiceminister środowiska

Polska nie jest Czarnym Ludem UE

Można mówić po wczorajszym głosowaniu o polskim sukcesie?

Beata Jaczewska: Oczywiście, bo na początku tylko Polska nieśmiało podnosiła ten temat, tymczasem nasze stanowisko podziela dziś pół Europy. Jednak jestem daleka od oceniania tego w kategorii ostatecznego wygrania jakiegoś sporu, bo to nie tak. Trzeba natomiast docenić pracę wszystkich polskich europarlamentarzystów, bez względu na opcję. Nie pamiętam tak dobrze, w tym od strony eksperckiej, przeprowadzonej akcji. Jako państwo zachowaliśmy się profesjonalnie. Dodatkowo cieszy mnie, że po tym głosowaniu nikt nie wytyka Polski jako tej, która blokuje, tylko widać, że ta kwestia dotyczy też innych.

Backloading wraca do komisji środowiska, i co dalej?

Ma ona dwa miesiące na wypracowanie stanowiska, uwzględniając wynik głosowania w PE. Co będzie? Zobaczymy. Pamiętajmy, że sprawa backloadingu nie jest oderwana od innych propozycji: przecież przewija się pomysł nie czasowego, a trwałego wycofania części uprawnień, do tego dochodzi dyskusja na temat ram polityki klimatyczno-energetycznej 2030 r. czy konieczność wypracowania stanowiska UE ws. globalnego porozumienia klimatycznego, które ma być w 2015 r.

Można zaryzykować stwierdzenie, że to koniec restrykcyjnej polityki klimatycznej UE?

Ona jest restrykcyjna dla Polski, której gospodarka opiera się na węglu, i tak jeszcze w najbliższych latach zostanie. Myślę, że to początek nowej dyskusji o rewizji tej polityki. Bo to, że zmiany klimatu są, pokazała nam półroczna zima. UE musi uwzględniać naszą krajową specyfikę. Głosowanie w PE pokazało, że system handlu emisjami to nie tylko sprawa klimatu, ale i gospodarki. Bo głosujący i za, i przeciw mieli różne motywacje. Jednym nie podobał się mechanizm ręcznej regulacji na rynku, innym obniżanie konkurencyjności gospodarki.

—Karolina Baca-Pogorzelska

Propozycja Komisji Europejskiej mająca na celu podniesienie cen praw do emisji CO2 spotkała się wczoraj ze sprzeciwem większości eurodeputowanych: 332 europosłów zagłosowało przeciw, 315 było za, a 63 wstrzymało się od głosu. Po głosowaniu ceny praw do emisji dwutlenku węgla spadły o prawie 40 proc., do 2,63 euro za tonę.

Connie Hedegaard, unijna komisarz ds. klimatu, nie składa broni. – Jesteśmy przekonani, że backloading pozwoli na przywrócenie zaufania do ETS (europejski system handlu emisjami) w krótkim terminie, nim zdecydujemy o zmianach strukturalnych – powiedziała. KE zwraca uwagę, że choć backloading odrzucono, to w drugim głosowaniu nie przeszedł wniosek o wycofanie w ogóle wniosku Brukseli. Czyli propozycja wraca do komisji środowiska i rady unijnych ministrów środowiska. – Zawsze oczywiście KE może wrócić do parlamentu z tą samą propozycją, ale to może tylko rozsierdzić eurodeputowanych – mówi „Rz" Konrad Szymański, eurodeputowany PiS.

Pozostało 83% artykułu
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Energetyka
Trump wskazał kandydata na nowego sekretarza ds. energii. To zwolennik ropy i gazu
Energetyka
Bez OZE ani rusz
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Energetyka
Inwestorzy i przemysł czekają na przepisy prawne regulujące rynek wodoru