Przyczyną zwyżki cen paliw jest drożejąca ropa. Wczoraj cena gatunku Brent w dostawach trzymiesięcznych wyniosła 105,29 dol.
I nie ma znaczenia, że transport Kanałem Sueskim nie jest zagrożony. Chodzi o to, że nowy, letni powrót arabskiej wiosny w Egipcie może spowodować jej reaktywację także w innych krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
Syria płonie, w Libii także wybuchają zamieszki. Ale inwestorzy z największym niepokojem patrzą na Bahrajn, który jest strategicznym krajem dla transportu ropy z krajów Zatoki.
To dlatego nasze rachunki przy dystrybutorach rosną. Chociaż trudno w to uwierzyć, to jednak Polska nadal należy do grupy tych krajów w Europie, gdzie paliwa są najtańsze. Taniej jest w Kosowie, gdzie według wyliczeń portalu energetycznego e-petrol za 100 zł kupimy 19,19 litra E95, oraz (minimalnie) w Estonii.
Najbardziej łupią zmotoryzowanych Turcy i Norwegowie (12,31 litra za 100 zł), Włosi, Holendrzy, Belgowie, niestety także Niemcy. Przed granicą warto zatankować, wjeżdżając nie tylko do tego kraju – różnicę odczujemy też porównując ceny polskie do słowackich i czeskich.