PE głosował w środę stanowisko negocjacyjne ws. projektu nowelizacji dyrektywy o ocenie oddziaływania inwestycji na środowisko. Upoważnienie dla sprawozdawcy PE do negocjacji z państwami UE przyjęto przy niewielkiej różnicy głosów - 332 głosach za, 311 przeciw i 14 wstrzymujących się.
Do tego projektu w lipcu komisja PE ds. środowiska wprowadziła obostrzenia dotyczące poszukiwań gazu łupkowego w UE, choć zapisów takich nie proponowała wcześniej w tej dyrektywie Komisja Europejska. W środę poparli je europosłowie. Teraz rozpoczną się negocjacje projektu dyrektywy z krajami UE. Polscy europosłowie przyznają, że gdyby poparte w środę przez PE zapisy weszły w życie, wydłużyłoby to rozpoczęcie inwestycji w wydobycie gazu łupkowego i mogłoby obniżyć ich opłacalność.
Eurodeputowany Konrad Szymański (PiS) podkreśla, że przegłosowane zapisy dot. oceny oddziaływań na środowisko na etapie poszukiwań gazu łupkowego, są nie do przyjęcia. "W efekcie powoduje to geometryczny przyrost kosztów tego typu działalności. Procedury oceny środowiskowej będą jeszcze dłuższe i jeszcze bardziej kosztowne" - powiedział.
Jego zdaniem takie zapisy są podyktowane polityczną niechęcią lewicy i Zielonych wobec złóż niekonwencjonalnych. "Jeśli chcemy wykorzystać szansę związaną z tymi nowymi zasobami, potrzebujemy lepszego prawa dla poszukiwań gazu. Przyjęcie złych rozwiązań może oznaczać, że Europa będzie jedynym zakątkiem na świecie, gdzie gaz łupkowy nie odegra żadnej roli" - dodał.
Przypomniał jednak, że mandat do negocjacji z państwami UE przyjęto tylko małą różnicą głosów. "Tym samym mandat jest słaby i negocjacje we wszystkich ważnych sprawach pozostają otwarte. (...) Trzeba teraz wykorzystać wynik tych głosowań do tego, aby rozszczelnić stanowisko Parlamentu i wykorzystać koalicje, które możemy zawrzeć w Radzie UE. A takie koalicje są dzisiaj możliwe, ponieważ nie jesteśmy jedynym krajem, który jest zainteresowany szybkim rozwojem sektora gazu łupkowego" - powiedział.