Ministrowie energetyki i środowiska: Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Holandii, Szwecji, Danii, Portugalii, Finlandii i Słowenii wystosowali w tej sprawie wspólne oświadczenie do rządów i Parlamentu Europejskiego. Jednocześnie wezwali Komisję Europejską do przygotowania projektu całościowej reformy unijnego rynku handlu emisjami CO2 (ETS) najpóźniej do końca tego roku.
„Jesteśmy głęboko zaniepokojeni, że ETS w obecnym kształcie nie może dostarczyć sygnałów cenowych potrzebnych do pobudzania inwestycji niskowęglowych, ponieważ podaż uprawnień do emisji znacznie przewyższa popyt, co prowadzi do bardzo niskich cen pozwoleń na emisję CO2. To także zagraża wiarygodności rynku handlu CO2, jako najbardziej elastycznego i kosztowo efektywnego sposobu redukcji emisji" - napisali w oświadczeniu.
Ich zdaniem backloading (zawieszenie aukcji części pozwoleń na emisje CO2) to jedyny sposób, żeby w krótkim czasie poprawić działanie systemu w oczekiwaniu na reformę strukturalną.
Dlatego są rozczarowani wynikiem głosowania europarlamentarzystów w tej sprawie, które miało miejsce w połowie kwietnia ub.r. PE odrzucił wtedy propozycję tzw. backloadingu, co w zamyśle KE ma podnieść niską obecnie cenę pozwoleń na emisję CO2 i zmobilizować firmy do zielonych inwestycji. Propozycja wróciła do komisji PE ds. środowiska, może być więc głosowana ponownie. Po głosowaniu w PE komisarz UE ds. klimatu Connie Hedgaard podkreśliła, że teraz ważne jest stanowisko rządów.
Ingerencji na rynku ETS sprzeciwia się Polska. Przedstawiciele naszego rządu w przedstawiali w Brukseli analizę, z której wynika, że skutkiem zawieszenia aukcji 900 mln pozwoleń może być strata ok. 1 mld euro przychodów budżetowych w latach 2013-2020.