Zmiana reguł
Ale przedstawiciele branży mikroinstalacji twierdzą, że Prosument nie przyczyni się do tak dynamicznego rozwoju inwestycji w zielone źródła, na jaki liczono. – Oczekiwaliśmy, że na same dotacje NFOŚiGW przeznaczy 600 mln zł. Tymczasem okazało się, że bezzwrotne subwencje wyniosą zaledwie 150 mln zł, a resztę stanowić będą pożyczki – mówi Katarzyna Motak, prezes Związku Pracodawców Forum Energetyki Odnawialnej.
Jak szacuje, przy takim budżecie powstać może od 6 tys. do najwyżej 23 tys. zielonych instalacji w zależności od ich wielkości. Wcześniejsze obliczenia mówiły o ok. 70 tys.
– To miał być program wyzwalający impuls inwestycyjny. Niby wszystko wiedzieliśmy, a tymczasem zmieniono reguły – mówi Motak. I nie chodzi jej tylko o mniejszą pulę środków na dotacje, ale także o definicje mikroinstalacji. W obecnej wersji o dotacje mogą starać się te źródła, które wytwarzają prąd lub ciepło, ale tylko w skojarzeniu z energią elektryczną. Wyłączono więc instalacje produkujące wyłącznie ciepło.
Jest to więc ostatni dzwonek na zainstalowanie np. samego kolektora słonecznego z dopłatą 45 proc. w ramach obowiązującego dziś programu. Z danych pozyskanych w NFOŚiGW wynika, że do końca kwietnia wypłacono ok. 390 mln zł. Do rozdysponowania pozostało więc zaledwie 60 mln zł. ?– Budżet programu kolektorowego zostanie wyczerpany do końca czerwca – szacuje Bartoszewski.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.wieczerzak@rp.pl
Projekt o OZE trafi najpierw do Brukseli
Program Prosument ma być uzupełnieniem projektu ustawy o OZE. I choć została ona zatwierdzona przez rząd prawie miesiąc temu, to wciąż nie trafiła do Sejmu. I nic nie wskazuje, by tak się miało stać w najbliższym czasie. Jak dowiedzieliśmy się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, projekt trafi do laski marszałkowskiej dopiero w chwili notyfikowania przez Komisję Europejską. Chodzi o prześwietlenie przez KE wsparcia dla zielonych źródeł pod kątem nowych wytycznych pomocy publicznej dla energetyki. Zgodnie z dokumentem wygasać ma system wsparcia OZE w postaci tzw. zielonych certyfikatów. Zastąpią go aukcje, w których najtańsi producenci ekologicznych megawatów otrzymają zamówienie na ich zakup nawet przez 15 lat. Przyjęcie innej procedury oznacza opóźnienie w procedowaniu projektu o kolejne miesiące.