O planach Arabii Saudyjskiej jako pierwsza w obszernym raporcie informowała agencja Reutera. Z analizy ekspertów wynikało, że Rijad postawił na krótko- i średnioterminowy spadek cen ropy naftowej, aby zwolnić tempo wydobycia ropy naftowej w USA, przede wszystkim z pokładów łupkowych. W długofalowej perspektywie zmniejszenie aktywności w Stanach Zjednoczonych wywindowałoby z powrotem ceny w górę.
Tę strategię wsparły także Iran i Irak, przy ostrej krytyce takich eksporterów ropy jak Rosja, czy Wenezuela.
Strategia Saudyjczyków opiera się na fakcie, że u podstaw łupkowego boomu leżą przede wszystkim wysokie ceny surowców energetycznych. Eksploatacja ropy drogą szczelinowania hydraulicznego jest jednak dużo droższa od odwiertów konwencjonalnych. Dalszy spadek cen ropy może sprawić, że jej wydobycie z łupków przestanie się opłacać, albo że koncerny znacznie ograniczą eksploatację.
To jednak ryzykowna próba – twierdzą eksperci. Na razie ceny ropy spadły do poziomu 85 dolarów za baryłkę, co wciąż czyni wydobycie opłacalnym. Generalnie cena surowca musiałaby przez dłuższy czas utrzymywać się poniżej 80 dolarów za baryłkę aby amerykańskie koncerny znacząco ograniczyły wydobycie w USA – uważa Gary Ross szef PIRA Energy Group.
Także Judith Dwarkin, ekonomistka specjalizująca się w problemach rynku energii w ITG Investment Research oczekuje, że stosunkowo szybko dojdzie do zrównoważenia podaży i popytu.