Większa integracja – dążenia do wspólnego rynku energii

Nasz rynek jest na razie bardzo hermetyczny. Wkrótce może to się zmienić, ale potrzebny będzie kompromis.

Publikacja: 15.02.2015 20:00

Budowanie wspólnego rynku energii zaczyna przyspieszać. Jednak najpierw trzeba zakończyć inwestycje

Budowanie wspólnego rynku energii zaczyna przyspieszać. Jednak najpierw trzeba zakończyć inwestycje w rozbudowę infrastruktury.

Foto: Bloomberg

Za niespełna tydzień Komisja Europejska zaproponuje większą integrację rynku energii. Według informacji portalu WysokieNapięcie.pl będzie się to wiązać z przeniesieniem części kompetencji państwowych operatorów energii i gazu do regionalnych centrów, które mogłyby w czasie rzeczywistym reagować na niedobory mocy w danym kraju.

Połączenie naszego rynku z europejskim byłoby korzystne dla przedsiębiorstw, które mogłyby kupować tańszy prąd np. w Niemczech, gdzie jest on o 30–40 zł za 1 MWh tańszy. Obecnie w Polsce w kontraktach na ten rok płaci się ok 175 zł za MWh. Ale obniżyłoby to zyski krajowych firm energetycznych, kontrolowanych w większości przez państwo.

Inwestycje pełną parą

Do pełnej integracji energetycznej Europy potrzebne są jednak zarówno inwestycje infrastrukturalne, zwiększające moce przesyłowe połączeń transgranicznych, jak i dobra wola polityków. Pierwszy z tych warunków w naszym przypadku niebawem się ziści. Do końca roku zakończy się budowa mostu energetycznego z Litwą, który domknie tzw. pierścień bałtycki. Dzięki temu nasze możliwości importu energii zwiększą się o 500 MW (to połowa mocy, którą dostarczy budowany dziś przez Eneę blok w Kozienicach). Kabel łączący nas obecnie ze Szwecją zapewnia 600 MW.

– Bezpośrednio po wybudowaniu połączenia Polska–Litwa zostanie na nim zaimplementowany mechanizm łączenia rynków. Tak jak w przypadku połączenia ze Szwecją, wszystkie dostępne zdolności przesyłowe przekazywane będą na Towarową Giełdę Energii – tłumaczy Beata Jarosz, rzeczniczka Polskich Sieci Elektroenergetycznych.

W planach spółka ma też zainstalowanie dwóch przesuwników fazowych na granicy z Niemcami (do końca 2015 r. i w 2017 r.), co zwiększy możliwości wymiany. Ale zarówno w przypadku połączeń na zachodniej granicy, jak i istniejącego już z Ukrainą nie wdrożono dotąd mechanizmu łączenia rynków.

– Na połączeniach z Niemcami, Czechami i Słowacją wymiana odbywa się w ramach skoordynowanych aukcji zdolności przesyłowych. Ale aktualnie trwają prace nad włączeniem na tych granicach mechanizmu łączenia rynków – zapewnia rzeczniczka PSE.

Na razie nie ma mowy o budowie tzw. trzeciego łącznika z Niemcami. Z analiz PSE wynika, że instalacja przesuwników i rozbudowa kilku wewnętrznych linii przesyłowych na zachodzie kraju przyniosą zbliżone efekty przy niższych kosztach inwestycyjnych.

Rząd chroni krajowych producentów

Przedsiębiorcy twierdzą, że nasz rynek należy do najbardziej hermetycznych w Europie, i nie mają możliwości importu energii.

Michał Suska, ekspert Business Center Club i prezes Energomiksu, uważa, że jeszcze przynajmniej dwa–trzy lata operator systemu będzie wykorzystywał dostępne moce importowe wyłącznie na potrzeby bilansowania systemu. – Sprzyja to polityce rządu stojącego na stanowisku obrony interesów energetycznych koncernów, które ucierpiałyby w wyniku totalnego otwarcia granic i napływu do Polski taniej energii, np. z Niemiec – twierdzi.

Ale zauważa, że w Komisji Europejskiej silne jest też lobby optujące za zwiększaniem bezpieczeństwa energetycznego w wyniku takich właśnie swobodnych przepływów. Dlatego w jego ocenie sprawa stworzenia wspólnego rynku energii (a nie tylko gazu, którym nasz kraj jest żywotnie zainteresowany) może być przeforsowana decyzjami unijnych polityków.

Filip Elżanowski, partner w kancelarii Elżanowski, Cherka & Wąsowski

Na razie wśród rodzimych decydentów nie widać impetu w dążeniu do stworzenia wspólnego rynku energii dla całej Unii Europejskiej. Unia energetyczna oznacza dla nas przede wszystkim wspólne i transparentne zakupy gazu.

Moim zdaniem o realnej, fizycznej integracji rynków energii, tj. z możliwością dokonywania jej zakupów na terenie całej Wspólnoty i swobodnych przepływach między poszczególnymi krajami, będziemy mogli mówić dopiero w perspektywie dziesięciu lat. Wirtualny rynek energii, polegający na wzajemnym wykorzystaniu możliwości produkcyjnych i przesyłowych, może zaistnieć trochę wcześniej.

Unia, wprawdzie działa niespiesznie, bo wiele decyzji jest efektem kompromisu, ale jednak kierunek jej działania jest konsekwentny i niezmienny.

Za niespełna tydzień Komisja Europejska zaproponuje większą integrację rynku energii. Według informacji portalu WysokieNapięcie.pl będzie się to wiązać z przeniesieniem części kompetencji państwowych operatorów energii i gazu do regionalnych centrów, które mogłyby w czasie rzeczywistym reagować na niedobory mocy w danym kraju.

Połączenie naszego rynku z europejskim byłoby korzystne dla przedsiębiorstw, które mogłyby kupować tańszy prąd np. w Niemczech, gdzie jest on o 30–40 zł za 1 MWh tańszy. Obecnie w Polsce w kontraktach na ten rok płaci się ok 175 zł za MWh. Ale obniżyłoby to zyski krajowych firm energetycznych, kontrolowanych w większości przez państwo.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie