Podczas czwartkowego posiedzenia w Sejmie wiceminister Skarbu Państwa Zdzisław Gawlik szacował, że badania lokalizacyjne i środowiskowe dla wyboru miejsca dla przyszłej siłowni atomowej zakończą się najprawdopodobniej w 2017 r. Pytany o to, kiedy w Polsce powstanie taka elektrownia odpowiedział: Myślę, że to będzie 2027 r.

Według opracowanego przez rząd i przedstawionego w ub.r. Programu Polskiej Energetyki Jądrowej termin oddania do eksploatacji pierwszego reaktora jądrowego określono na 2024 r. Obecny harmonogram projektu zakłada rozpoczęcie przez atomową spółkę PGE postępowanie zintegrowanego jeszcze w tym roku. Jego rozstrzygnięcie, czyli wybór konsorcjum firm, które będzie odpowiedzialne m.in. za wybór technologii, budowę, uruchomienie i finansowanie budowy elektrowni miało nastąpić do końca 2016 r., a w 2017 r. rząd powinien formalnie podjąć zasadniczą decyzję co do realizacji inwestycji. Właściwa budowa pierwszego bloku powinna ruszyć w 2020 r.

Jednak ostatnio pojawiało się coraz więcej opinii na temat tego, że ten harmonogram nie jest możliwy do zrealizowania. Głośno mówili o nim także niektórzy krajowi udziałowcy PGE EJ1. Jest to spółka celowa utworzona przez PGE, w której po 10 proc. udziałów mają Tauron, Enea i KGHM.

Opóźnienie było przewidywane m.in. po tym, jak w grudniu ub.r. PGE EJ1 zerwała kontrakt z WorleyParsons, firmą prowadzącą badania środowiskowe i lokalizacyjne dla elektrowni jądrowej. Dokończeniem badań pokieruje sama grupa PGE. Po zerwaniu kontraktu z WorleyParsons prezes PGE EJ Jacek Cichosz mówił, że spółka zakłada opóźnienie całego procesu badań o „co najmniej kilka miesięcy, do pół roku.

Badania lokalizacyjne i środowiskowe były prowadzone od jesieni 2013 r. równolegle w dwóch lokalizacjach na terenie gmin Gniewino, Choczewo i Krokowa.