Reklama
Rozwiń

Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce

Rząd Donalda Tuska będzie chciał zwiększyć tempo transformacji energetycznej. Sfinansować mają to fundusze ze sprzedaży pozwoleń na emisję CO2.

Publikacja: 04.12.2023 03:00

Szybkie ułatwienie inwestycji w OZE, zaszyte w ustawie o mrożeniu cen energii, miało na celu ominięc

Szybkie ułatwienie inwestycji w OZE, zaszyte w ustawie o mrożeniu cen energii, miało na celu ominięcie weta prezydenta

Foto: AdobeStock

Grupa posłów KO i Polski 2050 złożyła w Sejmie projekt ustawy zakładającej zamrożenie cen prądu, gazu i ciepła dla gospodarstw domowych, podmiotów wrażliwych do końca czerwca 2024 r. Założono utrzymanie limitów zużycia dla odbiorców uprawnionych na okres od 1 stycznia do 30 czerwca 2024 r. Limit zużycia po cenie maksymalnej to 1,5 MWh. W tym roku było to 3 MWh. Cena maksymalna za gaz pozostanie bez zmian. Odpis na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny zostanie utrzymany tylko w sektorze gazowym, a zapłaci Orlen.

Obligo i wiatraki

Mrożenie cen miało być głównym celem ustawy, ale ujęto tam także zapisy dotyczące przywrócenia obowiązku sprzedaży energii elektrycznej na giełdach. Projekt zakłada, że wejście w życie przywrócenia obliga giełdowego nastąpi 1 lipca 2024 r.

Czytaj więcej

Pierwsze zgrzyty w koalicji, czyli sejmowa awantura o wiatraki

Ustawa zmienia wymóg minimalnej odległości elektrowni wiatrowej od zabudowy mieszkalnej i parku narodowego. Pierwotnie mowa była o 500 m (obecnie to 10-krotność wysokości wiatraka), jednak w projekcie zaszyto poprawkę, która przyjmuje graniczną minimalną odległość lokalizacji nowych elektrowni wiatrowych od obszarów podlegających ochronie akustycznej, która wynosi 300 m nawet w przypadku turbin wiatrowych cichszych niż 100 dBA.

O ile powrót do 500 m nawiązywałby do konsultacji społecznych, które odbyły się jeszcze w 2022 r., o tyle ta poprawka burzyłaby wypracowany kompromis, od którego odstąpił poprzedni rząd, zwiększając odległość do 700 m.

Od odległości 300 m i wywłaszczania pod cele publiczne, którymi miały być OZE, dystansuje się sama branża wiatrowa.

– Nie postulujemy i nie będziemy postulować możliwości korzystania z instytucji celu publicznego dla lokalizacji farm wiatrowych – mówi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Te uproszczenia są przeznaczone dla infrastruktury energetycznej zapewniającej przesył energii elektrycznej i ciepła w Polsce. – Nie ma potrzeby, aby inwestycje w farmy wiatrowe korzystały ze specjalnych praw zarezerwowanych do tego dokładnie dobranego katalogu inwestycji. Zależy nam na pełnym procesie planistycznym z poszanowaniem strony społecznej i lokalnych społeczności – podkreśla Gajowiecki i dodaje, że firmy postulują minimalną odległość 500 m.

Przyszła koalicja rządząca ustami – jak wszystko na wskazuje – przyszłej minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski zapowiedziała autopoprawkę do projektu ustawy, która doprecyzowuje odległość 500 m bez możliwości wywłaszczeń.

Dwie strategie

Zarys możliwej nowej strategii przedstawił we wrześniu zespół ekspercki Instytutu Obywatelskiego (IO) Koalicji Obywatelskiej (KO). Perspektywa jest krótsza niż strategia ustępującego rządu, bo dotyczy 2030 r.

Zgodnie z projektem aktualizacji dotychczasowej strategii energetycznej, która teoretycznie nadal jest na stole, za siedem lat odnawialne źródła energii (OZE) miały odpowiadać za 46,6 proc. wyprodukowanego prądu. W 2022 r. było to niecałe 21 proc. Nowy rząd będzie chciał zwiększyć ten udział do 68 proc.

Będzie zmierzał w stronę trzykrotnego zwiększenia energii wytwarzanej z farm wiatrowych na lądzie i pięciokrotnie – ze słońca. Bardzo ma spaść emisja CO2 energetyki: w siedem lat nawet o 75 proc. Poprzedni rząd ten pułap widział dopiero w 2040 r., a resort klimatu szacował go na 35 proc. w 2030 r.

Nowa koalicja będzie chciała do 2030 r. zwiększyć udział OZE w produkcji ciepła z 16 do 40 proc. Znacząco ma zwiększyć się produkcja energii z wiatru wraz z mocą zainstalowaną w lądowych turbinach. Jeśli w 2022 r. wiatraki na lądzie produkowały ponad 19 TWh energii, to w 2030 r. ma to być już ponad 54 TWh, a ich moc ma wzrosnąć z ponad 9 GW w 2022 r. do 22 GW. Obecny rząd zakładał wzrost produkcji w siedem lat do 34,3 TWh przy mocy zainstalowanej 14 GW. Prognozy dotyczące energii z morskich farm wiatrowych odchodzącego i nowego rządu są zbieżne: za siedem lat ich moc sięgnie 6 GW.

Duże różnice widać w prognozach dotyczących fotowoltaiki. O ile w 2022 r. z tego źródła produkowaliśmy 8 TWh energii przy mocy zainstalowanej ponad 12 GW, to w 2030 r. ma to być 40 TWh przy znacznie większej mocy – rzędu 37 GW. Rządowe scenariusze zakładają zaś, że za siedem lat będziemy produkować 25 TWh przy mocy 27 GW.

Dzięki inwestycjom w nowe źródła energii nowy rząd chce pokryć 20 proc. mocy (ponad 11 GW) źródeł węglowych, które do 2030 r. osiągną kres swoich technicznych możliwości. Nie wskazano jednak, o ile zostanie zredukowana produkcja energii z węgla. Nowy rząd będzie kontynuować budowę mocy do produkcji prądu z gazu, ale tylko tam, „gdzie jest to uzasadnione”.

Energetyka
Transformacja energetyczna to walka o bezpieczeństwo kraju i przyszłość przemysłu
Energetyka
Rosnące ceny energii zostaną przerzucone na spółki energetyczne? Jest zapowiedź
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Energetyka
Trump wskazał kandydata na nowego sekretarza ds. energii. To zwolennik ropy i gazu
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku