Dane podał Aleksiej Griwacz zastępca szefa Funduszu Narodowego Bezpieczeństwa Energetycznego Rosji. Jego zdaniem rezygnując z importu rosyjskiego gazu, Kijów skazał się na kupowanie dużo droższego surowca dostarczanego ze Słowacji, Węgier i Polski. Według obliczeń Rosjan gaz (11,07 mld m3) ten kosztował Ukrainę 2,24 mld dol., podczas kiedy taka sama ilość kupiona w Gazpromie kosztowałaby 2 mld dol., a za zaoszczędzone 240 mln dol. można by było zatankować do podziemnych zbiorników dodatkowe 1,2 mld m3 gazu.
Poziom gazu w ukraińskich magazynach zaczął gwałtownie maleć z pojawieniem się silnych mrozów w styczniu. Obecne pozostało w nich 8,9 mld m3 (o 15,4 proc. mniej niż rok temu). Poziom krytyczny wynosi według różnych ocen 5-6 mld m3.
W styczniu Naftogaz zwiększył import z Zachodu o 59,4 proc. kupując 1,46 mld m3. Z tego najwięcej gazu dotarło z kierunku Słowacji - 1,2 mld m3, z Polski 118,3 mln m3 a z Węgier 87,1 mln m3.
Według wyliczeń rosyjskich cena gazu w gazowych hubach Europy wynosi dla Ukrainy 220-230 dol./1000 m3. Tymczasem w I kw 2017 r. według istniejącego kontraktu z Gazpromem Ukraina płaciłaby Rosjanom 200-210 dol.
Strona ukraińska przedstawia inne dane. W końca 2016 r. prezes Naftogazu zapewniał, że import gazu z Zachodu jest tańszy aniżeli kupowanie w Gazpromie. Ukraina nie importuje gazu z Rosji od 25 listopada 2015 r. Dziesięć lat temu była jego największych kupującym - 57 mld m3 rocznie. Formuła rozmów trójstronnych w sprawie gazu pojawiła się po raz pierwszy w 2014 r., po tym jak Kijów odmówił wykonania warunku take or pay (bierz lub płać) z kontraktu z 2009 r (podpisała go Julia Timoszenko).